28.04.2023
24 kwietnia rozpoczęła się siedmiodniowa wizyta państwowa prezydenta Yoon Suk-yeola w Waszyngtonie oraz Bostonie, zorganizowana z okazji 70. rocznicy utworzenia sojuszu amerykańsko-południowokoreańskiego. Kluczowym wydarzeniem wizyty był szczyt z prezydentem Joe Bidenem, który odbył się 26 kwietnia. Ostatnia taka wizyta państwowa na zaproszenie amerykańskiego prezydenta miała miejsce w 2011 roku (Lee Myung-bak został zaproszony przez Baracka Obamę). Biuro Prezydenta Korei południowej wskazało na cztery główne cele wizyty: konsolidację połączonej postawy obronnej (wzmocnienie rozszerzonego odstraszania), konkretyzację współpracy w zakresie bezpieczeństwa gospodarczego, wsparcie wymiany między obywatelami obu państw oraz zacieśnienie współpracy w kwestiach globalnych. Jakie są najważniejsze ustalenia szczytu?
70. rocznica utworzenia sojuszu przypada na interesujący okres w dwustronnych relacjach. Z jednej strony sojusz stoi przed wieloma wyzwaniami, i to na płaszczyźnie relacji dwustronnych, jak i sytuacji globalnej. Wojna w Ukrainie, rywalizacja amerykańsko-chińska, prowokacje ze strony KRLD to niektóre z nich. Dodatkowo Korea Południowa obawia się o negatywny wpływ amerykańskich ustaw takich jak CHIPS czy IRA (Inflation Reduction Act) na koreański biznes, a tuż przed szczytem pojawiły się doniesienia o rzekomym szpiegowaniu koreańskich urzędników państwowych przez CIA. Z drugiej jednak strony obecny koreański rząd odcinając się od poprzedniej polityki dialogu „za wszelką cenę” z Koreą Północną oraz strategicznego balansowania między Waszyngtonem a Pekinem stawia na silne relacje sojusznicze z USA. I to właśnie to nastawienie dominowało w czasie wizyty państwowej Yoon Suk-yeola w Waszyngtonie: skupienie się na tym co łączy obu partnerów.
Kwestie związane z bezpieczeństwem stanowiły trzon szczytu. Na tej płaszczyźnie najważniejszym osiągnięciem jest Deklaracja Waszyngtońska. Dokument dotyczy powołania wspólnej grupy konsultacyjnej (Nuclear Consultative Group, NCG) w odniesieniu do północnokoreańskich prowokacji i strategii rozszerzonego odstraszania nuklearnego. Sojusznicy zamierzają dzielić się informacjami na temat operacji nuklearnych i strategicznych oraz planować wspólne operacje łączące zdolności konwencjonalne Korei Południowej z potencjałem nuklearnym USA. Korea Południowa potwierdziła swoje zaangażowanie na rzecz Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Z kolei Stany Zjednoczone zobowiązały się do zwiększenia obecności aktywów strategicznych w Korei Południowej – w tym platform zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. Sojusz zamierza także rozszerzyć skalę i zakres wspólnych ćwiczeń wojskowych, z uwzględnieniem scenariuszy odparcia ataku nuklearnego. Czy takie rozwiązanie jest rzeczywiście satysfakcjonujące dla Seulu? Korei Południowej zależy na skutecznym odstraszaniu KRLD oraz zniechęceniu sąsiedniego państwa do rozwoju broni nuklearnej. Wobec ciągłych prowokacji w ostatnim czasie pojawiły się w Korei Południowej głosy dotyczące rozwoju własnej broni nuklearnej – lub rozmieszczenia broni amerykańskiej. Waszyngton jest przeciwny takiemu rozwiązaniu – i właśnie to zostało osiągnięte. Deklaracja Waszyngtońska oznacza, że Seul nie będzie rozwijać własnej broni nuklearnej w zamian za większy udział w planowaniu wykorzystania amerykańskiego potencjału nuklearnego w przypadku konieczności obrony kraju. Większa obecność amerykańskiej broni strategicznej oznacza z kolei wysyłanie np.: łodzi podwodnych w pobliże Półwyspu Koreańskiego, a nie permanentną obecność amerykańskiej taktycznej broni nuklearnej w Korei Południowej (jak to miało miejsce w latach 1958-1991). Jest małe prawdopodobieństwo, że takie działania skłonią Koreę Północną do zaprzestania testów rakietowych. Jednocześnie Deklaracja Waszyngtońska nie oznacza całkowitej porażki południowokoreańskiej dyplomacji: wzmacnia udział Seulu w rozszerzonym odstraszaniu, które ma stanowić podstawę zapewnienia bezpieczeństwa Korei Południowej.
Drugą istotną kwestią poruszaną w trakcie szczytu była współpraca gospodarcza. Obie strony zgodziły się wzmocnić partnerstwo w krytycznych sektorach technologicznych. Szersza współpraca ma dotyczyć także IPEF (Indo-Pacific Economic Framework) – jeszcze w tym roku Korea Południowa planuje zorganizować konsultacje w ramach tego porozumienia w Busan. Współpraca gospodarcza ma dotyczyć przede wszystkim wzajemnych inwestycji oraz wzmocnienia łańcucha dostaw. Temu drugiemu ma służyć uczestnictwo w Partnerstwie na rzecz Bezpieczeństwa Surowców (Minerals Security Partnership). Dla Korei Południowej oznacza to wygospodarowanie przez rząd funduszy na wsparcie koreańskich inwestycji w Ameryce Północnej w zakresie pozyskiwania krytycznych surowców oraz produkcji baterii do samochodów elektrycznych z ich wykorzystaniem. W zakresie inwestycji południowokoreańskie firmy (Hyundai Motor Group, SK Innovation, Samsung Electronics, Hanwha Q Cells) od początku administracji Joe Bidena zainwestowały ponad 100 mln USD w Stanach Zjednoczonych. Z kolei ze strony firm amerykańskich padła deklaracja inwestycji 2,5 mld USD przez Netflix w koreańskie produkcje (filmy, seriale i programy rozrywkowe).)Różnice zdań dotyczące ustaw IRA i CHIPS – kluczowe dla koreańskiego biznesu – prawdopodobnie nie zostały szerzej omówione. Dopiero na konferencji prasowej po szczycie odniesiono się do tych kwestii. Prezydent Yoon Suk-yeol oświadczył, że zgodzono się na „konsultacje i bliską koordynację” działań związanych z ustawami, aby „wzmocnić współpracę w zakresie łańcuchów dostaw”. Z kolei prezydent Joe Biden oświadczył, że ustawa CHIPS jest korzystna dla obu stron, gdyż ma stymulować powstawanie nowych miejsc pracy i wzrostu gospodarczego. Jednocześnie podkreślił, że nie jest ona skierowana przeciwko Chinom, a na celu ma jedynie stabilizację łańcuchów dostaw po pandemii COVID-19. Deklaracje te nie rozwiały jednak obaw południowokoreańskiego biznesu – poza retoryką „win-win” nie przedstawiono żadnych realnych rozwiązań. Szczyt z pewnością potwierdził pogłębianie się relacji ekonomicznych – zarówno amerykańskie, jak i południowokoreańskie firmy ogłosiły wielomilionowe inwestycje. Nie przyniósł jednak żadnych rozwiązań w kwestii protekcjonistycznej polityki USA, która ma negatywny wpływ na koreański biznes – na tej płaszczyźnie Korea Południowa oczekiwała, że zostanie potraktowana jako sojusznik. Ustawy te mają na celu zwiększenie produkcji m.in.: półprzewodników w Ameryce Północnej, przy jednoczesnym „zniechęcaniu” do inwestycji w Chinach. Zmusza to koreański biznes do przenoszenia produkcji właśnie do Stanów Zjednoczonych, by utrzymać konkurencyjność na tamtym rynku. Sytuacja teoretycznie powinna być „win-win” dla obu strony – bo i amerykańskie firmy powinny wybierać współpracę z koreańskimi producentami, ale jak udowadnia umowa między Fordem a chińskim CATL wcale tak nie jest – samochody elektryczne Forda z bateriami CATL zostaną objęte ulgą podatkową IRA ponieważ są produkowane w Michigan.
Podczas szczytu podjęto także decyzje dotyczące wzmocnienia współpracy technologicznej na płaszczyźnie cyberbezpieczeństwa, biotechnologii czy eksploracji kosmosu. Na tej ostatniej szczególnie zależało Korei Południowej, która zamierza rozwijać własny program kosmiczny.
Przed szczytem pojawiło się pytanie o możliwą zmianę stanowiska Korei Południowej w sprawie eksportu broni do Ukrainy pod wpływem amerykańskich nacisków. Według południowokoreańskiego Biura Prezydenta kwestia Ukrainy nie została szerzej omówiona: obie strony zgodziły się na zwiększenie pomocy humanitarnej i finansowej. Natomiast sprawa bezpośredniego wsparcia militarnego poprzez dostawy broni nie została w ogóle poruszona, na czym zależało Korei Południowej. Oprócz kwestii prawnych (południowokoreańskie prawo zabrania sprzedaży broni państwom, w których trwa wojna), Seul obawia się, że bezpośrednia pomoc Ukrainie mogłaby skłonić Rosję do współpracy z KRLD.
W przyszłym tygodniu, 29 kwietnia zakończy się oficjalna wizyta prezydenta Yoon Suk-yeola w Stanach Zjednoczonych, co będzie okazją do szerszych podsumowań. Już teraz można przewidzieć reakcję opozycji – która uzna szczyt za fiasko z powodu braku znaczących osiągnięć dla strony koreańskiej. Ostatecznie w wielu kwestiach Korea Południowa poszła na ustępstwa, co w kontekście niedawnego pojednania z Japonią może jeszcze bardziej wzmocnić krytykę Prezydenta pod względem „zbytniej uległości” i „porzucania” interesu narodowego na rzecz zacieśniania relacji dwustronnych. Z kolei Partia Siła Narodu już okrzyknęła szczyt wielkim osiągnięciem, dzięki „zmniejszeniu niepokoju” związanego z północnokoreańskimi prowokacjami.
Szczyt udowodnił, że współpraca gospodarcza, szczególnie w zakresie nowych technologii, staje się istotnym elementem sojuszu, który do tej pory skupiał się przede wszystkim wokół zagadnień związanych z bezpieczeństwem. Jednocześnie brak rozmów na temat ustaw IRA czy CHIPS okazał się zawodem dla koreańskiego biznesu. Trzeba pamiętać, że to Korea Północna pozostaje najważniejszym wyzwaniem w kwestiach bezpieczeństwa – obie strony zamierzają jednak skupiać się na odstraszaniu niż skłonieniu KRLD do negocjacji. Spotkanie liderów Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej okazało się wyrazem siły amerykańsko-koreańskiego sojuszu na płaszczyźnie symbolicznej – obie strony uważają tę relację za istotną. Jednocześnie potwierdził, że Seul i Waszyngton nie są równymi partnerami. Retoryka „win-win” prezydenta Joe Bidena paradoksalnie ma w sobie wiele z chińskiego rozumienia tego pojęcia: wygrana dla każdej ze stron wcale nie oznacza, że każda z nich otrzymuje korzyści po równo. Z pewnością szczyt nie okazał się wystarczająco wielkim sukcesem dla Yoon Suk-yeola, by zbalansować niezadowolenie wywołane dotychczasową polityką zagraniczną, a pierwsze reakcje opinii publicznej są co najwyżej „letnie”. Administracja Yoon Suk-yeola będzie musiała się teraz skupić na przekonaniu Koreańczyków, że większa niezależność od USA w kwestiach bezpieczeństwa poprzez rozwój własnej broni nuklearnej nie jest potrzebna, a utworzona grupa konsultacyjna wzmocni udział Korei Południowej w planowaniu strategii obronnych w ramach rozszerzonego odstraszania.