Po dialogu Shangri-La

Mateusz Chatys

07.06.2023

W Singapurze odbyła się 20. edycja forum bezpieczeństwa Shangri-La organizowanego przez Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (International Institute for Strategic Studies, IISS), w którym wzięli udział przedstawiciele resortów obrony kilkudziesięciu państw na całym świecie. Największa uwaga obserwatorów skupiła się na wystąpieniach sekretarza obrony USA Lloyda Austina oraz chińskiego ministra obrony Li Shangfu z uwagi na wzrost niepokojów związanych z eskalacją chińsko-amerykańskich napięć zapoczątkowaną wizytą ówczesnej przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi na Tajwanie w sierpniu ubiegłego roku. Dalszy przebieg rywalizacji między mocarstwami jest szczególnie istotny dla państw Azji Południowo-Wschodniej, które nie chcą znaleźć się w centrum potencjalnego konfliktu. Jakie komunikaty zostały wysłane przedstawicielom Waszyngtonu i Pekinu przez państwa członkowskie ASEAN?

Jednym z głównych wystąpień podczas dialogu Shangri-La było przemówienie wygłoszone przez ministra obrony Singapuru Ng Eng Hena, który wezwał Stany Zjednoczone oraz Chiny do utrzymania otwartych kanałów komunikacyjnych między sobą, zarówno tych oficjalnych jak i nieoficjalnych. Podkreślił jednocześnie, że relacje między mocarstwami mają kluczowe znaczenie dla stabilności regionu Indo-Pacyfiku, ale zawsze może dojść do niezaplanowanych incydentów jak ten z 2001 r., kiedy doszło do kolizji pomiędzy samolotami obu państw w okolicach wyspy Hainan. W takich sytuacjach funkcjonowanie kanałów komunikacyjnych ma fundamentalne znaczenie, ponieważ mogą zapobiec niekontrolowanej eskalacji, która może następnie przerodzić się w konwencjonalny konflikt. Minister obrony Singapuru zwrócił również uwagę, że państwa członkowskie ASEAN nie są „bezinteresownymi obserwatorami”, a co za tym idzie będą dążyć do ułatwienia dialogu pomiędzy mocarstwami, aby nie dopuścić do konfliktu. Państwa Azji Południowo-Wschodniej zdają sobie sprawę, że mimo tego, iż Waszyngton jak i Pekin nie oczekują od nich opowiadania się po którejkolwiek ze stron, to wybuch chińsko-amerykańskiego konfliktu zmusiłby je do podjęcia trudnych wyborów, których chcą uniknąć. Niezależnie od podjętej decyzji musiałyby się liczyć z poważnymi konsekwencjami, albowiem z Chinami łączy je współpraca ekonomiczna, natomiast Stany Zjednoczone są fundamentem architektury bezpieczeństwa. Jest to tym bardziej istotne, że coraz wyraźniej widać, że spora część państw regionu buduje wielowektorowe relacje z kilkoma mocarstwami i średnimi potęgami, aby uniezależnić się od dominujących wpływów jednej potęgi i zwiększyć wachlarz swoich strategicznych możliwości na wypadek kryzysowych sytuacji.

W podobny do ministra obrony Singapuru tonie wypowiedzieli się przedstawiciele resortów obrony Kambodży oraz Filipin, którzy uczestniczyli w dialogu Shangri-La. Tea Banh zwrócił uwagę, że kambodżański rząd nie chce być świadkiem spadku znaczenia Chin jak i Stanów Zjednoczonych, ponieważ wiązałoby się to z powstaniem kolejnych zagrożeń dla regionu. W związku z tym wezwano obie rywalizujące strony do współpracy na rzecz osiągnięcia stabilizacji oraz wspólnych korzyści, z których mogłyby również czerpać pozostałe państwa. Z kolei minister Carlito Galvez Jr. wyraził szczególne zaniepokojenie coraz bardziej widocznym przenoszeniem się chińsko-amerykańskiej rywalizacji na Morze Południowochińskie, będące miejscem sporów morskich i terytorialnych z udziałem Filipin oraz kilku pozostałych państw z regionu. Biorąc pod uwagę wystarczająco trudną sytuację na tym akwenie minister obrony Filipin zaznaczył konieczność wypracowania odpowiednich mechanizmów zarządzania rozbieżnymi stanowiskami pomiędzy Waszyngtonem i Pekinem, aby uniknąć destabilizacji obszaru, przez który przebiegają liczne szlaki transportu morskiego.

Wbrew sygnałom wysyłanym przez państwa Azji Południowo-Wschodniej przedstawiciele Stanów Zjednoczonych oraz Chin przyjęli raczej konfrontacyjną postawę. Lloyd Austin w swoim wystąpieniu zatytułowanym „Wspólna wizja Indo-Pacyfiku” zwrócił uwagę na zwiększone zdolności obronne USA w regionie za sprawą rozmieszczenia w Japonii specjalnego pułku do działań w strefach przybrzeżnych (12th Marine Littoral Regiment) w celu zabezpieczenia pierwszego łańcucha wysp (od południowej Japonii przez Tajwan i Filipiny po Borneo), a także wspomniał o przeznaczeniu dodatkowych środków finansowych w postaci 9,1 mld USD na inicjatywę odstraszania na Pacyfiku (Pacific Deterrence Initiative). W przypadku przemówienia Li Shangfu mieliśmy do czynienia z wykorzystaniem incydentu z udziałem statków obu państw w Cieśnienie Tajwańskiej do zarzucenia Waszyngtonowi prowadzenia hegemonistycznej polityki, której skutkiem był ostatni incydent. Co więcej minister obrony ChRL przyjął narrację, zgodnie z którą Chiny muszą zapobiegać wykorzystywaniu praw do swobodnej żeglugi oraz nieszkodliwego przepływu jako pretekst niektórych państw (czyt. Stany Zjednoczone) do narzucania własnych warunków żeglugi. Na zmniejszenie obaw państw członkowskich ASEAN nie wpłynęła także decyzja Li Shangfu o odmowie udziału w oficjalnym spotkaniu ze swoim amerykańskim odpowiednikiem, która była najprawdopodobniej podyktowana sankcjami nałożonymi na ministra obrony Chin w 2018 r. w związku z jego rolą w dostarczaniu sprzętu militarnego Rosji. Co prawda przedstawiciele obu mocarstw uścisnęli sobie dłoń na marginesie dialogu Shangri-La, ale jak trafnie zauważył Lloyd Austin „serdeczny uścisk dłoni podczas kolacji nie zastąpi merytorycznego zaangażowania”. Chociaż obie strony zgadzają się co do zasady, że rywalizacja między nimi nie może doprowadzić do otwartej konfrontacji to jednak zachodzi między nimi fundamentalna różnica, jeżeli chodzi o wizję dotyczącą roli jaką komunikacja powinna odegrać w ich relacjach dwustronnych. W Waszyngtonie panuje przeświadczenie, że kanały komunikacyjne powinny być szczególnie wykorzystywane w okresie napięć w stosunkach między państwami. Natomiast dla Pekinu sprawnie działająca komunikacja jest cechą dystynktywną dobrych relacji, a zerwanie kanałów komunikacyjnych jest pierwszym ruchem wykonywanym w przypadku pogorszenia stosunków. Wszystko wskazuje na to, że zarówno jedna jak i druga strona będzie musiała pójść na pewnego rodzaju kompromisy, żeby rozpocząć dialog oraz deeskalację napięć. Pewne obiecujące sygnały już do nas docierają jak chociażby wizyta dyrektora Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) Williama Burnsa w Chinach, do której miało dojść miesiąc temu czy wizyta asystenta sekretarza stanu ds. Azji Wschodniej i Pacyfiku Daniela Kritenbrinka w Pekinie z czwartego czerwca. Żeby jednak proces normalizacji stosunków mógł być kontynuowany Pekin powinien wstrzymać się od prowokacyjnych działań, takich jak wykonywanie niebezpiecznych manewrów przez marynarkę wojenną w pobliżu amerykańskich okrętów w Cieśnienie Tajwańskiej.