Japonia w obliczu negocjacji ukraińsko - amerykańsko - rosyjskich

Paulina Rogoziecka

25.03.2025

Japońskie media zwyczajowo odnoszą się do najważniejszych światowych wydarzeń raportowanych przez agencje prasowe oraz przez własnych korespondentów. Europa nie jest tu wyjątkiem. Obecnie jednak największe zainteresowanie naszym regionem świata przejawia się w omawianiu wojny Rosji na Ukrainie, szczególnie w kontekście negocjacji zainicjowanych przez administrację prezydenta Trumpa. Kontekst europejski, choć nie bez znaczenia, jest omawiany raczej pobieżnie. Podobnie jest w przypadku Polski. Niemniej jednak należy uznać, że rząd w Tokio stojąc jednoznacznie po stronie Ukrainy obserwuje rozwój wydarzeń i stara się znaleźć własne miejsce w dążeniach do „światowego pokoju”.  

Kontekst pierwszy: Ukraina – USA – Rosja 

Spotkanie prezydentów USA i Ukrainy z 28 lutego 2025 roku, które odbiło się szerokim echem w światowych mediach, wzbudziło zainteresowanie również w Japonii. Media japońskie z uwagą śledzą zresztą wydarzenia na Ukrainie, stąd eksperci starali się wyjaśnić niuanse spotkania i jego dalsze konsekwencje. W jednym z paneli eksperckich, były wieloletni szef NHK (quasi-państwowy nadawca japoński) w Moskwie, Ishikawa Ichiyō stwierdził, że konflikt może zakończyć się podobnie jak w przypadku traktatu pokojowego po drugiej wojnie światowej między Japonią i Rosją, który do tej pory nie został wynegocjowany. Sytuację ukraińskiego terytorium (5 regionów w rękach Rosji) porównał zaś do spornych Terytoriów Północnych (jap. Hoppō Ryōdo mondai, spór o Wyspy Kurylskie). Nie jest to opinia odosobniona, wyrażana jest często również przez japońskich akademików komentujących na bieżąco konflikt na Ukrainie.  

W kontekście wspomnianego spotkania komentatorzy sugerowali, że cała sytuacja była obliczona na taką emocjonalną reakcję Zełeńskiego. Niemniej wskazywali również, że wypowiedzi Trumpa dotyczące Ukrainy mijały się czasem z prawdą, jak chociażby te wskazujące na odpowiedzialność Ukrainy za wybuch wojny czy małe poparcie prezydenta Zełeńskiego w ukraińskim społeczeństwie. Wraz z rozwojem sytuacji i ogłoszeniu czasowego wstrzymania amerykańskiego wsparcia, odczytywano wypowiedzi Trumpa i innych przedstawicieli amerykańskich władz jako chęć przyspieszenia decyzji Zełeńskiego o negocjacjach pokojowych. Wskazywano też, iż zostało to dobrze przyjęte w Rosji. Natomiast same działania Trumpa oceniano m.in. jako „niekonsekwentne” i „godne ubolewania”. Ale także wskazywano, że nastawiony jest on na dokonanie „transakcji” i nie patrzy na sytuację w kwestiach „dobra i zła”. W związku z zachowaniem prezydenta USA konkludowano, że może przez to utracić zaufanie innych partnerów, również Japonii. 

Po wyrażeniu woli do negocjacji przez obie strony, komentarze w Japonii przed rozmową telefoniczną Trump – Putin z 18 marca skupiły się na wyjaśnieniu żądań Rosji wobec okupowanych terytoriów oraz strategicznego znaczenia zaporoskiej elektrowni atomowej. Eksperci zauważali rozdźwięk między dążeniami Trumpa do szybkiego pokoju a zamiarem Putina do jak najdłuższego przeciągania negocjacji. Po rozmowie wskazywano na różnice między wrażeniami wyrażonymi co do jej przebiegu w USA i w Rosji, m.in. w zakresie przedmiotu zawieszenia broni (USA – obiekty i infrastruktura energetyczna, Rosja – tylko obiekty), kwestii niesprawnego tłumaczenia na spotkaniu (jedna z komentatorek stwierdziła, że Trump „był wodzony za nos” i „ośmieszany”), strategicznego spóźnienia Putina oraz ogólnego braku doświadczenia obecnej amerykańskiej administracji w negocjacjach na szczeblu dyplomatycznym. Wskazano też, że tuż po rozmowie kontynuowano ataki na cele po obu stronach, również na cele cywilne.  

Rozmowa Zełeńskiego z Trumpem również doczekała się komentarzy po jej zakończeniu. Wskazano, że częściowe zawieszenie broni skupione na nieatakowaniu obiektów energetycznych będzie na rękę Rosji. Zwrócono też uwagę na subtelne zmiany w podejściu Trumpa, który z uwagi na trudności w pozyskaniu metali ziem rzadkich w obecnej sytuacji, zamiast tego chce uzyskać od Ukrainy zarząd nad elektrowniami jądrowymi. Z kolei zmiana w postawie Zełeńskiego mogła być, zdaniem komentatorów, wynikiem wpływu państw europejskich. 

Kontekst drugi: USA – Ukraina – Europa i „koalicja chętnych”  

W japońskich mediach omawiano również na bieżąco reakcje Europy w obliczu toczących się negocjacji, choć nie poświęcano im aż tak dużo miejsca jak trójkątowi Ukraina – USA – Rosja. Eksperci zauważali, że państwa europejskie w obliczu zapowiedzi prezydenta Trumpa z 6 marca o braku pomocy w ramach NATO w przypadku niewystarczających nakładów własnych, odczuwają po raz kolejny konieczność wzmocnienia własnej obronności. Szczególnie zaś państwa takie jak Polska, które to niebezpieczeństwo odczuwają o wiele bardziej, o czym świadczy stosunek wydatków na obronność względem PKB. Z drugiej jednak strony wskazywali, że potencjał obronny choćby francuskiego arsenału nuklearnego jest o wiele mniejszy niż potencjał rosyjski, w związku z czym samodzielna obrona Europy, bez USA będzie trudna.  

Poszczególne ruchy państw oraz Unii Europejskiej ku dozbrojeniu się Europy były na bieżąco odnotowywane, jednak największym zainteresowaniem cieszyła się „koalicja chętnych”. Media śledziły jej rozwój i omawiały rzeczywiste możliwości. Zwrócono uwagę szczególnie na rolę premiera Wielkiej Brytanii oraz prezydenta Francji w kontekście zorganizowania spotkań mających na celu zwiększenie wsparcia wojskowego, a w przypadku zawieszenia broni do szybkiego wprowadzenia sił pokojowych na teren Ukrainy. Niektórzy eksperci wskazywali, że pomoc wojskowa dla Ukrainy ze Stanów jest mało prawdopodobna, ale pomoc najbliższemu europejskiemu sojusznikowi jakim jest UK jest już możliwa. Niemniej, niechęć prezydenta Trumpa do zaangażowania amerykańskich wojsk, może według ekspertów wymusić działanie państw europejskich w ramach „koalicji chętnych”. Wskazywano na brak konkretnych deklaracji ze strony wielu państw. Zauważono np. niechęć do wojskowego zaangażowanie się w koalicję choćby Polski czy Włoch mimo podkreślania chęci utrzymania pomocy, również wojskowej. 

W omawianym kontekście istotny jest też wątek bilateralny. Japonia po zakończeniu amerykańskiej okupacji podpisała z USA Traktat o wzajemnej współpracy i bezpieczeństwie. Trump wskazał 6 marca, że „Ameryka ma obowiązek bronić Japonię, ale Japonia nie musi bronić Ameryki”. W odpowiedzi premier Ishiba stwierdził, że „Japonia odgrywa swoją rolę w amerykańskiej strategii światowej”. W japońskich mediach słowa Trupa zostały zrozumiane jako stwierdzenie, że Japonia nie jest istotna choćby w działaniach USA wobec Chin. Wskazuje się również, że Trump wrócił do narracji z poprzedniej prezydentury, podczas której premier Abe szczególnie działał na rzecz zmiany japońskiej „pacyfistycznej” konstytucji. Niemniej, według komentatorów, zwrot na Azję będzie jednak skupiony na Japonii, która musi się zbroić. W samej Japonii planuje się by podnieść do 2027 roku wydatki na obronność do 2% PKB, co jest jednak niewystarczające. Wydatki na obronność były dotychczas hamowane zarówno przez siły wewnętrzne w Japonii jak i zewnętrzne naciski m.in. z Chin czy Korei Południowej, które po doświadczeniach z okresu wojennego niezmiennie sprzeciwiają się militaryzacji Japonii.    

Kontekst trzeci: Polska i rola Japonii na Ukrainie  

W odniesieniu do Polski w kontekście Ukrainy, można zaobserwować komentarze, choć nie tak często jak w przypadku większych graczy. Wizyta ministra Sikorskiego z 27-28 lutego została odnotowana. Zwrócono uwagę, że podczas konferencji prasowej dla Japońskiego Narodowego Klubu Prasowego wskazywał na niepokój w poszczególnych państwach europejskich z powodu postawy Trumpa wobec Rosji i Ukrainy, a także na ostrzeżenie, że „Rosji nie można ufać”. Odnotowano również, że minister wskazał, iż Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę w ramach kontyngentu pokojowego, zaznaczając jednocześnie, że jest centrum logistycznym dla wsparcia wysiłku wojennego Ukrainy i obrona własnego terytorium jest w tym przypadku kluczowa. Poza podpisaniem Planu działania na rzecz wdrożenia partnerstwa strategicznego na lata 2025-2029, z rozmów z japońskim ministrem spraw zagranicznych, Iwaya Takeshim odnotowano, że oba państwa „nie uznają nielegalnej aneksji ukraińskiego terytorium przez Rosję”. Innymi słowy sprzeciwiono się rewizjonistycznym postawom Rosji, co w przypadku Japonii ma również „wymiar chiński”.  

Odnotowano również wymianę zdań Sikorskiego z Elonem Muskiem na platformie X, a jedna z komentatorek stwierdziła, że “była to kłótnia jakby między dziećmi”. Wskazano, że Musk ostatecznie nie bierze pod uwagę zablokowania Starlinków jako elementu negocjacji, choć odczytywane jest to jako odpowiedź na krytykę wobec niego. Japońskie media raportowały również o zaproponowaniu przez premiera Donalda Tuska przeszkoleniu wojskowym wszystkich mężczyzn oraz wycofaniu się z konwencji ottawskiej. A także ogłoszonej przez ministra Kosiniaka-Kamysza konieczności przystosowania lotnisk cywilnych dla celów wojskowych. 

Japonia angażowała się od początku w pomoc Ukrainie, szczególnie humanitarną i ekonomiczną. Przyjęła również kilka tysięcy uchodźców, których losy śledzą niektóre media. W księgarniach eksponowane są książki na temat tego konfliktu oraz związane z Rosją i Ukrainą. Media starają się raportować wydarzenia obiektywnie, a komentatorzy tłumaczą niuanse omawianych sytuacji, choć wielokrotnie w mediach używane są zwroty typu „Ukraina atakowana przez Rosję” czy „Ukraina odpierająca rosyjską inwazję”.  

Obecny rząd Japonii pod przewodnictwem premiera Ishiby Shigeru kontynuuje politykę poprzedników. Rząd potwierdza, że stoi po stronie Ukrainy, nakładając kolejne sankcje na Rosję. 27 lutego 2025 roku podpisano w Kijowie czwartą już fazę grantu na odbudowę Ukrainy o wartości 8,8 mld jenów (ok. 230 mln zł). Premier Ishiba stworzył również notę na wirtualny „Szczyt o Ukrainie” z 15 marca. Potwierdził wcześniej już wyrażone stanowiska Japonii i deklarował w niej zadowolenie z bieżących prób mających na celu trwały i sprawiedliwy pokój na Ukrainie. Sprzeciwiał się zmianie status quo przez Rosję siłą. Wskazał też, że sposób w jaki zostanie osiągnięty pokój na Ukrainie wpłynie na globalne bezpieczeństwo, również regionu Indo-Pacyfiku. Zaznaczył, że „musimy pracować razem, aby sytuacja ta nie doprowadziła do powstania złego precedensu. Potrzebujemy ciągłego zaangażowania USA”. Deklarował również dalsze wsparcie ekonomiczne ze strony Japonii.    

Na co należy zwrócić uwagę to fakt, że Japończycy nie darzą Rosji sympatią. Według rządowych statystyk na temat m.in. postrzegania stosunków Japonii z innymi państwami po 2022 roku procent osób niedarzących Rosji sympatią przekroczył 95% respondentów. Jeszcze w 2019 roku wskaźnik ten wynosił 66,8%. Rosja 22 marca 2022 roku jednostronnie zawiesiła rozmowy dotyczące traktatu pokojowego z Japonią po drugiej wojnie światowej. W 2018 roku ich przyspieszenie uzgodnił premier Abe z prezydentem Putinem. Zezwolono wtedy na ruch bezwizowy dla Japończyków pochodzących ze spornych wysp w archipelagu Wysp Kurylskich, który jest obecnie również zawieszony. 

*** 

Japonia poza sporem terytorialnym z Rosją obawia się również Korei Północnej - która stała się komponentem w wojnie na Ukrainie - a także działań chińskich wokół Tajwanu. Eksperci wskazywali, że Japonia musi zastanowić się w jaki sposób może uczestniczyć w “koalicji chętnych”, być może na podobnej zasadzie jak japońskie Siły Samoobrony brały udział w działaniach koalicji w Iraku. Minister Iwaya wskazywał natomiast, że Zachód musi być zaangażowany w bezpieczeństwo Indo-Pacyfiku. Niemniej inne formaty, w których Japonia uczestniczy, takie jak G7 – wysoko przez Japonię oceniane – w kwestii ukraińskiej są według ekspertów przez obecną administrację amerykańską w dużej mierze ignorowane. Tymczasem administracja Trumpa szukając cięć w niepotrzebnych wydatkach poprzedniej administracji, zawiesiła program wzmacniania sił amerykańskich w Japonii. Zawieszono również planowane ustanowienie Zintegrowanego Dowództwa Operacyjnego w Japonii, a stacjonujące tam siły amerykańskie nadal podlegają dowództwu na Hawajach. Strona japońska, która miała stworzyć odpowiednik takiego dowództwa po swojej stronie, już oficjalnie uruchomiła zintegrowane dowództwo dla Sił Samoobrony. Poszczególne rodzaje Sił miały dotychczas swoje własne dowództwa, co utrudniało koordynowanie np. akcji ratowniczych w razie wielkoskalowych katastrof naturalnych. Jest to również odpowiedź na działania Korei Północnej i Chin. 

Całość sytuacji stawia przed japońskim rządem nowe wyzwania w pozycjonowaniu się w nowym układzie sił i nie jest wykluczone, że budowanie dobrych relacji z małymi i średnimi państwami będzie istotnym komponentem dalszych działań Japonii.