16.06.2023
Od 2008 roku Korea Południowa uczestniczyła w czterech szczytach G7 jako obserwator. Uczestnictwo prezydenta Yoon Suk-yeola w szczycie w Hiroszimie zostało dobrze przyjęte w kraju, a minister spraw zagranicznych Park Jin oświadczył, że polityka zagraniczna prezydenta podniosła status Korei Południowej do państw G7. W ostatnich latach coraz częściej pojawia się dyskusja wokół ponownego rozszerzenia ugrupowania do G8 i zastąpienia Rosji Koreą Południową. Czy Seul powinien ubiegać się o formalne dołączenie do forum? Co do tej pory stało na drodze do rozszerzenia G7 o kolejne państwo azjatyckie?
Wraz ze wzrostem pozycji gospodarczej i militarnej, południowokoreańskie rządy niezależnie od opcji politycznej promują wizję Korei Południowej jako państwa z ambicjami średniego mocarstwa (middle power). W rzeczywistości działania Korei Południowej mają jednak znamiona mocarstwowości selektywnej – wybieraniem sfer aktywności w relacjach zewnętrznych przy kalkulowaniu zysków i strat. Korei Południowej zależy przede wszystkim na budowaniu reputacji, szczególnie przy wykorzystaniu soft power, aby ukryć to, że nie angażuje się w pewną misyjność typową dla (średnich) mocarstw. Idealnym przykładem dla takiego działania jest podejście Seulu do Ukrainy – wsparcie humanitarne, zapowiedź zaangażowania się w odbudowę, przy jednoczesny unikaniu wsparcia militarnego czy ostrego potępienia Rosji – co się Korei Południowej nie opłaca. W maju doszło z tego względu nawet do nieporozumienia na linii Seul-Kijów: po serii spotkań wysokiego szczebla strona ukraińska podała wysokość deklarowanej przez Koreańczyków pomocy – 8 mld USD. Po naciskach dyplomatycznych ze strony Seulu oświadczenie zostało skorygowane, bez podawania konkretnych kwot. Wynika to z selektywnych działań – Korea Południowa chce podkreślić poparcie dla Ukrainy jako państwa walczącego o zachowanie suwerenności, ale jednocześnie kalkuluje zyski i straty.
W tym kontekście formalne przyjęcie do G7 jest postrzegane przez rząd Yoon Suk-yeola jako „krok w dobrym kierunku” w budowaniu prestiżu i uznania Korei Południowej na arenie międzynarodowej. Potencjał Korei Południowej dostrzegany jest stronę amerykańską. Już Donald Trump wspominał o rozszerzeniu G7 o nowych członków, w tym Koreę Południową, Australię i Indie. Z kolei ekspert amerykańskiej organizacji Council on Foreign Relations Scott A. Snyder zauważył, że w porównaniu z obecnymi członkami G7 Seul dysponuje wystarczającą siłą gospodarczą, militarną i dyplomatyczną by dorównywać możliwościami zaangażowania państwom członkowskim. Korea Południowa pod względem PKB należy do 10 największych gospodarek świata, jednocześnie spełniając warunek bycia państwem demokratycznym. Z roku na rok Seul zwiększa zaangażowanie w postaci oficjalnej pomocy rozwojowej (ODA) w organizacjach międzynarodowych. Do tego rozszerza wpływy w regionie – w maju Seul zorganizował pierwszy szczyt z państwami Wysp Pacyficznych, manifestując na arenie międzynarodowej zaangażowanie w działania zmierzające do rozwiązania problemów klimatycznych. Warto także podkreślić, że administracja Yoon Suk-yeola wykorzystuje każdą okazję w postaci międzynarodowych spotkań, aby podkreślać koreańskie poparcie dla światowego systemu opartego o takie wartości jak demokracja czy wolność oraz przestrzeganie prawa międzynarodowego.
Chociaż Korea Południowa spełnia wiele warunków, które przemawiają za przyłączaniem do G7, ostateczna decyzja ma wymiar przede wszystkim polityczny. Po pierwsze Korea Południowa musi otwarcie wyrazić chęć formalnego przyjęcia. Po drugie muszą się na to zgodzić wszystkie państwa członkowskiej. Dyskusje na temat G7 nasiliły się w tym roku w Korei Południowej ze względu na pojednanie z Japonią – do tej pory prawdopodobny sprzeciw Tokio był postrzegany przez Seul jako największa przeszkoda. Prezydent Yoon Suk-yeol w wystąpieniach publicznych nie wyraził wprost chęci dołączenia do G7 – zamiast tego wielokrotnie podkreślił chęć odgrywania większej roli na arenie międzynarodowej poprzez współdziałanie z państwami „kierującymi się tymi samymi wartościami”. Skoro Korea Południowa spełnia warunki członkostwa, a obecna odwilż w relacjach z Japonią sprzyja większej integracji formalnej, to co stoi na drodze? Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta: obawa o (gospodarczy) odwet Chin.
Prezydent Yoon Suk-yeol przyjął w polityce zwrot w kierunku Stanów Zjednoczonych (w porównaniu do wcześniejszej polityki balansowania między mocarstwami, pozostawania nieokreślonym), jednak zwrot ten nie może być równoznaczny z potępieniem Chin. Korea Południowa zdaje się obecnie prowadzić politykę pośredniego popierania USA, poprzez angażowanie się w multilateralne inicjatywy, którym przewodniczy Waszyngton czy wyrażanie poparcia dla wartości. Jednocześnie kalkuluje ryzyko – by nie przekroczyć granicy, która może skończyć się chińskim odwetem. Stąd Seul z chęcią przyjął zaproszenie na szczyt G7, ale bez deklaracji chęci członkostwa, by „wybadać” reakcję Chin. Innymi słowy Korea Południowa pozostaje ostrożna w nawigowaniu na arenie międzynarodowej. W pierwszej połowie czerwca wybuchł skandal dyplomatyczny, kiedy chiński ambasador Xing Haiming w rozmowie z liderem opozycji Lee Jae-myungiem oskarżył Koreę Południową o podejmowanie antychińskich działań wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi, co ma być powodem pogorszenia się relacji dwustronnych między Pekinem i Seulem. Rząd południowokoreański skrytykował tą wypowiedź, nazywając ją prowokacyjną i naruszającą protokół dyplomatyczny. W odpowiedzi strona chińska wyraziła niezadowolenie reakcją południowokoreańskiego rządu. Spór dyplomatyczny można odczytać jako ostrzeżenie po szczycie G7, który przez Pekin został uznany za jawnie antychiński.
Oficjalne przyjęcie Korei Południowej do G7 miałoby wymiar przede wszystkim symboliczny – już teraz Korea Południowa na różnych płaszczyznach włącza się w globalne inicjatywy. Tak jak w przypadku QUAD, oficjalne członkostwo w G7 w obecnej chwili nie leży w koreańskim interesie. Owszem, podniosłoby prestiż Korei Południowej na arenie międzynarodowej, ale wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem chińskiego odwetu. Jednocześnie Korea Południowa będzie dążyć do współpracy stowarzyszonej – z G7, QUAD czy NATO, jako sygnałem dla USA i amerykańskich sojuszników o chęci współpracy na płaszczyźnie szeroko pojętego bezpieczeństwa (w tym ekonomicznego). Korea Południowa podejmuje kroki dywersyfikacji partnerów handlowych i stopniowego zmniejszania uzależnienia od Chin, jednocześnie unikając „palenia mostów”. Administracja Yoon Suk-yeola podejmuje działania wzmacniające relacje ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami jako bardziej korzystne w obecnej sytuacji, związanej z rywalizacją amerykańsko-chińską oraz północnokoreańskimi prowokacjami.
Nie należy wykluczać, że w przyszłości Korea Południowa podejmie kroki w kierunku stania się oficjalnym członkiem G7 (podobne kroki mogą zostać podjęte w stosunku do QUAD), jednak teraz nie jest na to odpowiedni czas. Zgodnie z logiką mocarstwa selektywnego na podstawie szacunku zysków i strat Seul wybiera inicjatywy zaangażowania w sprawy globalne. Korei Południowej bardziej opłaca się współpraca z G7, NATO czy QUAD niż członkostwo. Ponadto Seul rozszerza swoje zaangażowanie w regionie poprzez współpracę z Wyspami Pacyfiku – w zgodzie z Partnerstwem Niebieskiego Pacyfiku (inicjatywy USA, Australii, Japonii, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii). Korea Południowa stara się budować swoją regionalną pozycję, jednocześnie balansując (choć z coraz mocniejszym zwrotem w kierunku USA) między mocarstwami.