18.12.2023
W pierwszej połowie grudnia ponownie odbyły się kolejne głosowania Rady Bezpieczeństwa ONZ nad kwestią zażegnania kryzysu izraelsko-palestyńskiego. Pomimo wyraźnej próby odprężenia w stosunkach dwustronnych na linii Pekin-Waszyngton, sytuacja dyplomatyczna między ChRL i USA na forum ONZ pozostaje napięta. USA wetując kolejną propozycję rezolucji pokojowej w spawie Bliskiego Wschodu, zostały skrytykowane już nie tylko przez Pekin, ale również przez organizacje międzynarodowe. Czy i jak ChRL wykorzysta niekorzystną sytuację USA i wzmocni działania w zakresie promowania własnego, silnego mandatu w Organizacji Narodów Zjednoczonych?
Nieudane próby wypracowania konsensusu w ramach RB ONZ
Najnowsza odsłona konfliktu izraelsko-palestyńskiego rozpoczęła się od wkroczenia przez Hamas na terytorium Izraela, skutkując śmiercią cywilów, ale także żołnierzy i policjantów. Hamas, uznawany przez USA i UE za organizację terrorystyczną, odwrotnie niż ChRL i Rosja, które prowadzą z organizacją palestyńską stosunki dyplomatyczne i uznają Hamas za leganie wybraną polityczną reprezentację ludności Strefy Gazy. Prowadzi to w naturalny sposób do napięć w forach międzynarodowych. Powyższe rozbieżności mają istotny wpływ na pracę RB ONZ oraz możliwość wypracowania konsensusu i podjęcia niezwykle potrzebnych działań humanitarnych. W październikowych i listopadowych głosowaniach RB ONZ od razu zaznaczyły się dwie głównie interpretacje na linii USA - Chiny/Rosja. Projekty i poprawki zgłaszane przez USA miały na celu zawarcia w rezolucji zapisów o prawie Izraela do samoobrony oraz uznania Hamasu za odpowiedzialnego atakom i przemocy w obecnej fazie konfliktu. Z drugiej strony, projekt i poprawki zgłaszane przez ChRL i Rosję skupiały się na „humanitarnym” wymiarze niniejszego konfliktu, intencjonalnie pomijając zapisy uwzględniające prawo Izraela do samoobrony oraz uznania odpowiedzialności Hamasu za wywołanie kryzysu humanitarnego na Bliskim Wschodzie. USA odrzucając projekty rezolucji bazujące na egzekwowaniu prawa humanitarnego, umyślnie pomijających uznanie odpowiedzialności Hamasu oraz prawa Izraela do podjęcia walk w celu samoobrony, wystawiły się na krytykę szerszej opinii publicznej. Powyższe fakty zostały wykorzystane przez ChRL i Rosję do budowania negatywnej narracji wokół USA w ramach działalności RB ONZ, oskarżając Waszyngton o stosowanie „podwójnych standardów” oraz „prowadzenia działalności nacelowanej na obstrukcję RB ONZ”. Dla przykładu, dyplomata rosyjski na forum RB ONZ uznał, iż „narodowe, wąskie i egocentryczne interesy ideologiczne i polityczne przeważyły nad celem, jakim jest powstrzymanie katastrofy humanitarnej”. Wobec powyższego, USA zmuszone zostało do ratowania własnego public relations, co skutkowało tym, że podczas listopadowego przewodniczenia ChRL nad pracami RB ONZ, USA wstrzymały się od głosu nad rezolucją RB ONZ nr 2712, nieumyślnie przyczyniając się do „dyplomatycznego sukcesu” Pekinu na forum ONZ. Rezolucja nr 2712 przyjęta 15 listopada 2023 roku, wzywała do ustanowienia tzw. przerw humanitarnych i korytarzy humanitarnych w Strefie Gazy. Po pomyślnym przyjęciu rezolucji stosunkiem głosów 12 za, 3 wstrzymujących się (Rosja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone), niemalże natychmiast rosła presja na Izrael, aby wprowadzić zawieszenie broni z Hamasem, umożliwiając wymianę więźniów i zakładników. Doprowadziło to ostatecznie do zawieszenia broni, które rozpoczęło się 24 listopada 2023 roku. Zawieszenie broni nie było długotrwałe, gdyż 30 listopada Hamas oskarżył Izrael o odrzucenie propozycji uwolnienia zakładników w celu przedłużenia rozejmu. Walki ponownie rozpoczęły się 1 grudnia 2023 roku.
Reakcja sekretarza generalnego ONZ
Podzielona między innymi przez wyżej wspominany konflikt Rada Bezpieczeństwa ONZ, nie była w stanie podjąć tematu rozwiązania napięć izraelsko-palestyńskich, zmuszając sekretarza generalnego Antonio Guterresa do podjęcia bardziej radykalnych działań. Po raz pierwszy w karierze Guterresa obejmującego najwyższe stanowisko w ONZ, zostało użyte „najpotężniejsze narzędzie”, którym dysponował. Guterres w liście wystosowanym do RB ONZ, powołał się na art. 99 rozdziału XV Karty Narodów Zjednoczonych. Artykuł ten stanowi, iż „Sekretarz Generalny może zwrócić uwagę Rady Bezpieczeństwa na każdą sprawę, która jego zdaniem może zagrozić utrzymaniu międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”. I choć użycie tego artykułu w teorii nie ma „sprawczości” sensu stricto, aby zapobiec rozlewowi krwi w Strefie Gazy, to fakt jego użycia wywiera większą presję na podjęcie konkretnych i wiążących działań w ramach RB ONZ. Innymi słowy, Antonio Guterres wyraził bezradność wobec nieefektywnych działań RB ONZ w obszarze najgroźniejszych i długotrwałych konfliktów międzynarodowych, podważając niejako obecną formę ładu międzynarodowego. Formalne powołanie się na art. 99 nie miało miejsca od 1989 roku, toteż działanie to w warstwie retorycznej wysyła opinii publicznej wyraźny sygnał, iż obecny system działa nieefektywnie a sama sytuacja wymyka się spod kontroli. Stworzyło to dogodne z perspektywy Pekinu warunki, bowiem prowadzona od lat przez ChRL narracja i zabiegi mające na celu utworzenie alternatywnego, bardziej inkluzywnego modelu rozwiązywania konfliktów, w oparciu o działania w ramach ONZ i wartości Karty Narodów Zjednoczonych są właśnie nacelowane na wykazanie nieefektywności zarówno działań USA jak i obecnej formy mechanizmów wielostronnych. Apel Guterresa dał niejako zielone światło do promowania chińskiej Globalnej Inicjatywy na rzecz Bezpieczeństwa. Nic przełomowego nie wydarzy się jednak bez reformy RB ONZ, do której od lat wzywa Pekin. W obliczu „instytucjonalnej blokady” i bezradności, wyrażonej m.in. przez działania Antonio Guterresa, aktywność Chin przybiera coraz bardziej nieformalny ton w ramach realizacji stosunków z państwami rozwijającymi się, starając się zwiększać swój wpływ na kwestie globalne.
Trwający impas działa na korzyść Pekinu
Po radykalnych działaniach sekretarza generalnego ONZ związanych z wprowadzeniem art. 99 XV rozdziału Karty NZ, 8 grudnia odbyło się kolejne głosowanie RB ONZ w sprawie natychmiastowego humanitarnego zawieszenia broni w Strefie Gazy. Projekt rezolucji przedstawiony przez Zjednoczone Emiraty Arabskie został zawetowany przez Stany Zjednoczone przy wstrzymaniu się od głosu przez Wielką Brytanię. Robert Wood, zastępca ambasadora USA przy ONZ powiedział, iż „podczas gdy Stany Zjednoczone zdecydowanie popierają trwały pokój, w którym zarówno Izrael, jak i Palestyna mogą żyć w pokoju i bezpieczeństwie, nie popieramy wezwań do natychmiastowego zawieszenia broni. To tylko zasiałoby ziarno pod następną wojnę, ponieważ Hamas nie pragnie trwałego pokoju ani rozwiązania dwupaństwowego”. Avril Benoit, dyrektor wykonawcza amerykańskiego oddziału międzynarodowej organizacji pozarządowej Lekarze bez Granic powiedziała, iż amerykańskie weto wobec rezolucji o zawieszeniu broni w Strefie Gazy jest „głosem przeciwko ludzkości”. Agnes Callamard, sekretarz Generalna Amnesty International w swoim oświadczeniu stwierdziła z kolei, iż amerykańskie weto „pokazuje bezduszne lekceważenie cierpienia ludności cywilnej w obliczu oszałamiającej liczby ofiar śmiertelnych”. Ponadto, Callamard podkreśliła, iż Waszyngton „bezczelnie wykorzystuje swoje weto (…) podważając wiarygodność i zdolność RB ONZ do wypełnienia swojego mandatu i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”. Przedstawiciele organizacji pozarządowej zajmującej się ochroną praw człowieka Human Rights Watch twierdzą dodatkowo, iż „kontynuacją dostarczania Izraelowi broni i osłony dyplomatycznej, gdy ten popełnia okrucieństwa (…) Stany Zjednoczone ryzykują współudział w zbrodniach wojennych”. Krytyka spadająca na Waszyngton działa na korzyść Pekinu, gdyż ten od dłuższego czasu zaangażowany jest w podważanie wiodącej roli USA w ramach organizacji międzynarodowych, głównie na forum ONZ. Stanowi to pewien paradoks, gdyż Pekin również jest stałym członkiem RB ONZ i również dokonuje obstrukcji prac RB ONZ, wetując rezolucje USA, wzywające do poprawy kwestii humanitarnych na Bliskim Wschodzie.
Podsumowanie
Należy podkreślić, iż na przestrzeni ostatnich miesięcy zarówno Chiny jak i Stany Zjednoczone przedstawiały rozbieżne projekty rezolucji w kwestii izraelsko-palestyńskiej. Stany Zjednoczone głównie podkreślały prawo Izraela do samoobrony i wskazywały na odpowiedzialność Hamasu za przemoc, podczas gdy Chiny (i Rosja) skupiały się na aspekcie humanitarnym konfliktu, pomijając wspomniane wcześniej kwestie odpowiedzialności Hamasu. Od 7 października 2023 roku, czyli od wybuchu nowej fazy kryzysu izraelsko-palestyńskiego, nad projektami rezolucji i poprawkami do nich głosowano dziewięciokrotnie. Ośmiokrotnie weto zgłosiły Stany Zjednoczone przy jednym wecie ChRL dla propozycji płynącej z Waszyngtonu. Jednak aktualna sytuacja jest bez precedensu. Przed ostatnim głosowaniem z dn. 8 grudnia 2023 roku, sekretarz generalny ONZ, Antonio Guterres, z uwagi na brak konsensusu, użył artykułu 99 XV rozdziału Karty Narodów Zjednoczonych w celu wywarcia presji na Radę do podjęcia działań. Dwa dni po formalnym użyciu art. 99 przez Guterresa, Stany Zjednoczone ponownie zgłosiły sprzeciw wobec proponowanych rozwiązań. Pomimo iż odpowiedzialność za brak podjęcia działań skutkujących próbą zażegnania kryzysu humanitarnego leży głównie na stałych członkach RB ONZ, czyli zarówno USA jak i ChRL, to obecnie Waszyngton jest powszechnie krytykowany. Ta krytyka płynie również ze strony pozarządowych organizacji międzynarodowych. Paradoksalnie to USA były zdolne do poświęcenia części własnych postulatów dla przyjęcia rezolucji RB ONZ nr 2712 wstrzymując się od głosu, jednak fakt przewodniczenia pracom Rady przez Chiny wydawał się mieć kluczowe znaczenie dla decyzji USA. Nie jest również jasne, czy w obecnej fazie konfliktu ChRL zdecyduje się na ofensywę propagandową dla własnej inicjatywy globalnej z zakresu bezpieczeństwa, gdyż brak konsensusu w ramach ONZ może uderzyć również w inicjatywę promowaną przez Xi Jinpinga. Można zakładać, iż kolejne nieudane próby wypracowania rozwiązania w ramach RB ONZ, będą służyły dyplomacji ChRL do promocji Globalnej Inicjatywy na rzecz Bezpieczeństwa, lecz kanałami mniej formalnymi np. poprzez dyplomację partyjną.