FocusOSA #79: Polityka w ASEAN

Na początku kwietnia br. na Filipinach rozpoczęły się manewry Balikatan („ramię w ramię”), które zostały zainicjowane w 1991 roku, jako jeden z elementów traktatu o wzajemnej obronie między USA i Filipinami z 1951 roku. Oprócz wojsk amerykańskich i filipińskich wzięli w nich również udział żołnierze z Australii, którzy od 2014 roku towarzyszą pozostałym jednostkom w ćwiczeniach.

Mateusz Chatys

W tym roku wzięło udział łącznie 7550 żołnierzy, a w ciągu 12 dni zrealizowano szereg scenariuszy, mających na celu usprawnienie wspólnych działań. Podczas konferencji prasowej amerykański dyrektor ds. ćwiczeń wojskowych USA-Filipiny – Chris McPhillips, stwierdził, że operacje realizowane w ramach Balikatan nie są wymierzone w żadne państwo trzecie, a ich głównym zadaniem jest zwiększenie interoperacyjności między żołnierzami. Dyrektor ćwiczeń dodał również, że scenariusze realizowane przez jednostki wojskowe w takich prowincjach jak Pampanga, Tarlac, Zambales, Nueva Ecija i Palawan zakładają przeciwdziałanie terroryzmowi, obronę terytorialną i reagowanie na katastrofy naturalne.

Co godne uwagi, ćwiczenia rozpoczęły się w okresie zwiększonego napięcia między Filipinami i Chinami w związku ze zwiększoną aktywnością chińskiej milicji morskiej operującej na Morzu Południowochińskim. Zdjęcia satelitarne wykonane przez USA pokazują, iż ponad 200 chińskich statków znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie wyspy Thitu (Pag-asa), należącej do archipelagu Spratly, będącej pod okupacją Filipin od 1970 roku. Obecnie zamieszkuję ją około stu osób, a w skład infrastruktury wchodzą między innymi bunkry wojskowe oraz pas startowy.

Prezydent Rodrigo Duterte, który od objęcia najwyższego stanowiska w państwie w 2016 roku zmienił całkowicie politykę zagraniczna Filipin, stawiając na polepszenie relacji z Chinami kosztem stosunków ze Stanami Zjednoczonymi wyraził swoje obawy w związku z ostatnimi wydarzeniami. Zaapelował do rządu w Pekinie o wstrzymanie jakichkolwiek działań chińskich jednostek wobec wyspy Thitu, ostrzegając, iż w przeciwnym wypadku doprowadzi do umieszczenia filipińskich żołnierzy na tej wyspie. Podkreślił przy tym, iż jest to uwaga skierowana do przyjaciela, ponieważ w takich kategoriach postrzega stosunki z Pekinem. Dodał jednak, że nie chce doprowadzić do eskalacji konfliktu, gdyż ewentualne wsparcie ze strony Stanów Zjednoczonych może nie dotrzeć na czas. Może na to mieć wpływ fakt, iż operacje amerykańskiej armii muszą być zatwierdzone przez kongres. Działania podjęło także ministerstwo spraw zagranicznych Filipin, które zgłosiło oficjalny protest w sprawie wzmożonej aktywności chińskich statków w pobliżu wyspy Thitu oraz przypadków nękania filipińskich rybaków usiłujących przeprowadzić połowy w tym regionie Morza Filipińskiego. Ponadto chiński ambasador – Zhao Jianhua, został wezwany do pałacu prezydenckiego, gdzie swoje wątpliwości i uwagi przedstawił rzecznik prezydenta Duterte – Salvador Panelo.

Stany Zjednoczone zwiększyły w ostatnim czasie swoje zaangażowanie na Filipinach o czym świadczy wizyta sekretarza stanu Mike’a Pompeo w ubiegłym miesiącu w Manili, w czasie której zapewnił sojusznika o dalszym wsparciu w ramach traktatu o wzajemnej obronie. Efektem tej wizyty były kwietniowe rozmowy poświęcone możliwości zakupu przez Filipiny amerykańskiego systemu artylerii rakietowej wysokiej mobilności M142 HIMARS (użytego podczas ćwiczeń Balikatan w 2016 roku), jako odpowiedź na rosnącą militaryzację Morza Południowochińskiego przez Chiny. Biorąc jednak pod uwagę ograniczony budżet zbrojeniowy Filipin (na rok 2019 przeznaczono kwotę 3,4 mld USD[2]) i koszty samego systemu (cena jednej ciężarówki uzbrojonej w pakiet sześciu rakiet lub jednego pocisku balistycznego wynosi około 12 mln USD), mało prawdopodobne, żeby transakcja doszła do skutku. Tego rodzaju zakup miałby rzecz jasna charakter symboliczny, dający do zrozumienia, że Filipiny wracają pod parasol bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, ponieważ w razie potrzeby system HIMARS zostałby bez problemów zneutralizowany przez chińskie siły zbrojne.

Bez wątpienia do istotnych wydarzeń w ostatnim czasie należy zaliczyć także wizytę ministra obrony Filipin – Delfin Lorenzana, w Waszyngtonie, gdzie spotkał się z p.o. szefa Pentagonu – Patrickiem Shanahanem. Po spotkaniu filipiński polityk twitując w mediach społecznościowych stwierdził, iż Stany Zjednoczone są jedynym sojusznikiem militarnym jakiego Filipiny potrzebują. Ton tej wypowiedzi nie powinien dziwić, bowiem minister obrony Filipin często wyrażał się raczej sceptycznie na temat zbliżenia z Chinami i było jasne, że oczekuje większego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w spór terytorialny na Morzu Południowochińskim.

Bardzo możliwe, że rosnące napięcia wokół wyspy Thitu oraz walka o wpływy między USA i Chinami na Filipinach przyciągnęły uwagę innego mocarstwa, a mianowicie Rosji. W czasie trwających ćwiczeń Balikatan do portu w Manili wpłynęły dwa rosyjskie niszczyciele (Admirał Tributs i Vinogradov) i tankowiec na pięciodniową wizytę. Od początku roku jest to już drugi raz, kiedy rosyjskie okręty zacumowały w stolicy Filipin (na początku stycznia trzy rosyjskie statki marynarki wojennej przybyły z wizytą mającą na celu promocję pokoju i współpracy). Okręty wzięły udział we wspólnych ćwiczeniach z zakresu komunikacji i nawigacji oraz szybkiego reagowania w kryzysowych sytuacjach. Liczba wzajemnych wizyt okrętów wojskowych i wspólnych manewrów w najbliższym czasie ulegnie zwiększeniu, a to za sprawą umowy o współpracy marynarek wojennych Rosji i Filipin, której podpisanie wstępnie zaplanowano na lipiec bieżącego roku.

Wszystko wskazuje na to, że Filipiny dążą do wzmocnienia swojej pozycji poprzez wykorzystanie potencjałów każdego z mocarstw do ich wzajemnej neutralizacji. W ten sposób Manila będzie w stanie dynamicznie reagować w przypadku sytuacji kryzysowych, jak w przypadku wzrostu napięcia z Chinami w przypadku wyspy Thitu. Tym samym Filipiny zaczynają pragmatycznie wykorzystywać rosnące napięcia miedzy mocarstwami. Pytanie czy prowadzenie takiej polityki jest możliwe jest na dłuższą metę, pozostaje pytaniem otwartym.