28.02.2022
W obliczu lutowych Zimowych Igrzysk Olimpijskich (ZIO) w Pekinie, które dobiegły już końca, oczy świata dyplomacji zwrócone były na listę oficjalnych delegacji w postaci głów państw, które na zaproszenie Xi Jinpinga, zdecydowały się na udział w oficjalnej inauguracji ZIO. W kontekście bałkańskim, na szczególną uwagę zasługuje oficjalna wizyta prezydenta Serbii, Aleksandara Vučicia. Co w praktyce oznaczała obecność serbskiego lidera na dyplomatycznie zbojkotowanej przez Zachód imprezie sportowej w Pekinie? Czy ma to przełożenie na serbskie stanowisko w obliczu obecnie trwającego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego? Czy Serbia zdecyduje się na ruch poparcia dla Rosji jak Kuba, Wenezuela czy Nikaragua a tym samym stanie się częścią tandemu Rosja-Chiny?
Spotkanie Xi-Vučić, które odbyło się piątego lutego br., było siódmym oficjalnym spotkaniem obu głów państw. Zgodnie z przekazem serbskiego prezydenta, rozmowy dwustronne dotyczyły „spraw strategicznych, wzajemnego wsparcia oraz ochrony integralności terytorialnej w instytucjach i organizacjach międzynarodowych” co według Vučicia miało fundamentalne znaczenie, ze względu na „sytuację z Kosowem i Metohiją”. Ponadto, serbski prezydent podkreślił, iż umowa o wolnym handlu z Chinami jest dla Belgradu kluczowa i powinna zostać sfinalizowana do końca 2022 roku. W tym kontekście Vučić zaznaczył, iż ta umowa powinna być również uznana jako „niezbędna” dla Zachodu Europy, choć jak przyznał to Serbia po wdrożeniu porozumienia handlowego stanie się najlepszym miejscem inwestycyjnym w tej części kontynentu. Xi zobowiązał się do poprawy „dobrej współpracy” w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku i przekształcenia tradycyjnej przyjaźni w „bardziej namacalne rezultaty”. Vučić anonsował przyjaźń z Chinami: „Serbia jest prawdziwym przyjacielem Chin, szacuje i podziwia ich przywództwo, dodając, iż bez względu na to jaka presja zostanie wywarta na Chiny, żelazna przyjaźń między Serbią a Chinami pozostanie silna”. Stanowi to mocną deklarację, która może rzutować na pozycjonowanie Serbii w obliczu aktualnie toczącego się konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Może rzutować, bowiem Pekin skłania się do uznania rosyjskiej retoryki w kwestii ww. konfliktu.
W obliczu aktualnej eskalacji konfliktów militarnych o charakterze konwencjonalnym i cybernetycznym, zobowiązania serbskiego prezydenta należy odczytywać ze szczególną uwagą. Fakt posiadania sporów terytorialnych przez Serbię, w obliczu najnowszych wydarzeń na Ukrainie, może skutkować brakiem oficjalnego potępienia rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy, tak jak w przypadku Pekinu. Dyplomatyczny balans Belgradu nie jest niczym szczególnym w obliczu konsekwentnie prowadzonej polityki zagranicznej opartej na tzw. „czterech filarach”, niemniej fakt rosyjskiej agresji służy Belgradowi do realizacji celów polityki wewnętrznej.
Prezydent Serbii początkowo zajął stanowisko nie tyle wobec konfliktu militarnego pomiędzy Rosją a Ukrainą, co uznaniu przez Moskwę tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. Vučić postawił niejako ultimatum, iż potępi uznanie przez Rosję niepodległości separatystycznych regionów na wschodzie Ukrainy, jeśli prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potępi w mediach publicznych „kampanię bombardowań NATO przeciwko Serbii w 1999 roku”. Co ważne, Belgrad pomimo znacznych wpływów rosyjskich w kraju do tej pory nie uznał aneksji Krymu w 2014 r., głównie dlatego, iż godziłoby to w serbskie interesy względem Kosowa. Działania i dyplomację prezydenta Vučicia podczas trwającego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego należy śledzić z najwyższą uwagą, gdyż Serbia jest oficjalnym kandydatem do przystąpienia do UE. W tym kontekście należałoby oczekiwać, iż stanowisko Belgradu wobec ww. konfliktu będzie po części starało się „zaspokoić” Brukselę. Nieroztropna dyplomacja Belgradu w tym względzie mogłaby nieść za sobą długofalowe skutki polityczno-gospodarcze dla Serbii. Aktualnie, oficjalne stanowisko Serbii wobec wojny wyraża poparcie dla integralności terytorialnej dla Ukrainy, niemniej Vučić otwarcie przyznał, iż nie będzie nakładać na Rosję żadnych sankcji ze względu na „własne interesy”. Vučić podkreślił, iż zdaje sobie sprawę, że „nikt nie będzie w pełni zadowolony ze stanowiska Serbii, ale jest to najlepsza możliwa decyzja dla jego kraju”. W tym przypadku należy zaznaczyć fakt, iż zarówno Prisztina jak i Belgrad starają się wykorzystać konflikt wojskowy na Ukrainie do rozstrzygnięcia spornej kwestii na swoją korzyść. Obecne działania Kosowa skoncentrowane są na wywarciu nacisku na USA w celu otworzenia stałej, amerykańskiej bazy wojskowej w kraju i przyspieszenie jego integracji z NATO w obliczu rosnącego niebezpieczeństwa spowodowanego rosyjską inwazją na Ukrainę.
W szerszym kontekście, należy również zwrócić uwagę na ostatnie działania serbskiego rządu w kwestii rozwoju stosunków dwustronnych z Rosją i Chinami. Ostatnie informacje przekazane przez Specjalnego Sprawozdawcę ONZ ds. Sytuacji Praw Człowieka w Birmie, Toma Andrewsa sugerują, iż Chiny, Rosja oraz Serbia nadal zaopatrują birmańską juntę w broń używaną w celu ataku na ludność cywilną. Sytuacja ta utrzymuje się od czasu zeszłorocznego zamachu stanu w Birmie. W obliczu skłaniania się chińskiej dyplomacji do przyjęcia rosyjskiej narracji w sprawie wojny rosyjsko-ukraińskiej, koordynacja dostaw broni w trójkącie serbsko-chińsko-rosyjskim dla birmańskiej junty stawia Belgrad w niezwykle niewygodnej sytuacji. Utrzymanie neutralnego stanowiska wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę w obliczu skoordynowanych działań UE, może skutecznie odsunąć w czasie perspektywy akcesyjne Serbii. Powstaje pytanie, czy w obliczu agresywnej polityki rosyjskiej wobec planowanego rozszerzenia zachodnich struktur na państwa Europy Wschodniej, perspektywa utrzymania status quo w Serbii w obecnej sytuacji nie jest czasem wkalkulowane i pożądane przez władze w Belgradzie?