21.12.2021
Właśnie mija pierwszy rok administracji Joe Bidena, a co za tym idzie warto się zastanowić jak Stany Zjednoczone sobie poradziły z odbudową relacji z Azją Południowo-Wschodnią, czyli regionem kluczowym w kontekście rywalizacji z Chinami na Indo-Pacyfiku.
Niewątpliwie był to rok wzlotów i upadków. Do pierwszych z pewnością można zaliczyć przywrócenie relacji z Filipinami na właściwe tory i niedopuszczenie do zerwania umowy regulującej warunki przybywania amerykańskich żołnierzy w tym kraju (VFA). Na uwagę zasługuje także zaprzysiężenie nowego ambasadora do Singapuru - Jonathana Kaplana, który na początku grudnia rozpoczął misję. Jednak elementów klasyfikowanych po stronie „upadków” jest więcej. Przede wszystkim spóźniona, w porównaniu do Chin, „dyplomacja szczepionkowa”. Ponadto brak zorganizowania przez ostatni rok spotkania dwustronnego między Joe Bidenem a liderami z Azji Południowo-Wschodniej. Amerykańska administracja celuje we wzmocnienie relacji z Japonią, Koreą Południową, Australią czy Indiami. Organizacja szczytu dla demokracji również nie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem w regionie, zwłaszcza, że zaproszenie otrzymali przedstawiciele tylko trzech (z dziesięciu) państw stowarzyszenia (Indonezji, Malezji i Filipin). Tym samym wystawiono na próbę stosunki z kluczowymi sojusznikami i partnerami jak Tajlandia, Singapur, a także Wietnam. Przygotowanie tego rodzaju przedsięwzięcia przez Waszyngton utrwaliło przeświadczenie państw ASEAN o binarnej percepcji amerykańskiej administracji, która poprzez wprowadzanie podziału na obóz państw demokratycznych i niedemokratycznych (lub wręcz autorytarnych) otwiera kolejny wymiar rywalizacji z Chinami, tym razem na płaszczyźnie ideologicznej (oprócz innych dobrze nam znanych, ekonomicznej i politycznej). Tymczasem trudno jednoznacznie zdefiniować ustrój polityczny wielu państw Azji Południowo-Wschodniej, a co za tym idzie wprowadzanie takiego podziału utrudnia budowę dobrych relacji z ASEAN.
Ponad wszystko, głównym symbolem niedociągnięć lub wad amerykańskiej polityki wobec ASEAN jest brak kompleksowej strategii zaangażowania ekonomicznego w regionie. Państwa stowarzyszenia wciąż oczekują, że próżnia będąca wynikiem decyzji Donalda Trumpa z 2017 roku o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z Partnerstwa Transpacyficznego (TPP), zostanie w jakiś sposób wypełniona. Jeżeli nie będzie to przystąpienie do kompleksowej i progresywna umowy o partnerstwie transpacyficznym (CPTPP) to Waszyngton musi wyjść z równie znaczącą inicjatywą. Tym bardziej, że Chiny oprócz własnej inicjatywy Pasa i Szlaku, uczestniczą w zainicjowanym przez ASEAN Regionalnym Kompleksowym Partnerstwie Gospodarczym (RCEP), a także zasygnalizowały chęć przystąpienia do CPTPP. Duże nadzieje w związku z planami większego udziału Stanów Zjednoczonych w ekonomicznej integracji z regionem wiązano z ostatnią wizytą Sekretarza Stanu USA w regionie, ale po raz kolejny nie pojawiły się wyraźne konkrety.
Do tego dochodzą nieudane próby podejmowane przez Departament Stanu. Pierwsza próba interakcji z ASEAN, podjęta 25 maja bieżącego roku zakończyła się spektakularną katastrofą. Antony Blinken w trakcie lotu na Bliski Wschód planował wziąć udział w wirtualnym szczycie z ministrami spraw zagranicznych ASEAN. Szefowie dyplomacji państw Azji Południowo-Wschodniej czekali na sekretarza Blinkena niemal godzinę, ale ostatecznie nie udało mu się dołączyć do spotkania. Wywołało to oburzenie części ministrów (według nieoficjalnych doniesień najostrzej zareagowała minister Retno Marsudi z Indonezji), którego źródeł należy szukać w podobnych doświadczeniach z przeszłości, kiedy sekretarz Condoleezza Rice kilkukrotnie przedkładała sprawy związane z Bliskim Wschodem nad kontakty z Azją Południowo-Wschodnią.
Poczucie zlekceważenia miało zostać naprawione przez serię osobistych interakcji z przedstawicielami administracji na różnym szczeblu. Począwszy od Sekretarza Obrony Lloyda Austina, który odwiedził Singapur, Filipiny i Wietnam oraz wiceprezydent Kamali Harris która złożyła wizyty w Singapurze i Wietnamie, przez Wicesekretarz Wendy Sherman (Indonezja, Kambodża, Tajlandia), asystenta Sekretarza Stanu ds. Azji Wschodniej i Pacyfiku Daniela Kritenbrinka (Malezja, Indonezja, Singapur i Tajlandia), radcy Departamentu Stanu USA Dereka Cholleta (Tajlandia, Singapur, Indonezja). Do tej imponującej listy należy również dodać udział prezydenta Joe Bidena w 9. szczycie ASEAN-USA pod koniec października, przy czym należy zaznaczyć, że został zrealizowany w formie wideokonferencji.
Wszystkie wyżej wymienione inicjatywy nie tylko poprawiły amerykański wizerunek po wpadce z wideorozmową z ministrami spraw zagranicznych ASEAN, ale również stały się dowodem na aktywniejszy udział amerykańskiej administracji w regionie, włącznie z bezpośrednimi wizytami, co w czasach pandemii koronawirusa jest wyjątkowym wyzwaniem. Ponadto posłużyły do konsekwentnej budowy narracji, w której dyplomaci skupiali się na zagadnieniach dotyczących wzmacniania współpracy, natomiast do minimum ograniczono nawiązania do rywalizacji z Chinami, które mogłyby doprowadzić do pogłębiania antagonizmów lub wywierałyby presję na państwach regionu związaną z imperatywem opowiedzenia się po jednej ze stron.
W ostatnim okresie administracja amerykańska intensywnie próbuje tworzyć „koalicję” wpływającą na działania Chin. Radca Departamentu Stanu USA – Derek Chollet, odwiedził Kambodżę i Indonezję, ale najwięcej zainteresowania przykuła podróż Antonego Blinkena, który miał w planach wizyty w Indonezji, Malezji oraz Tajlandii. Jednak i tu zabrakło przysłowiowego szczęścia. Podczas pobytu w Malezji potwierdzono zakażenie COVID-19 u członka grupy dziennikarzy podróżującej z amerykańskim Sekretarzem Stanu. W związku z tym odkryciem podjęto decyzję o natychmiastowym powrocie całej delegacji do Waszyngtonu, co było jednoznaczne z odwołaniem wizyty w Tajlandii.
Biorąc pod uwagę komentarze dotyczące wrażeń związanych z wizytą sekretarza Blinkena w Indonezji można jednak stwierdzić, że nagłe skrócenie wizyty z przyczyn epidemiologicznych było szczęściem w nieszczęściu. Wszystko wskazywało na to, że wizyta przedstawiciela Stanów Zjednoczonych na wysokim szczeblu w Indonezji, będącej primus inter pares w ASEAN, spotka się z bardzo dobrym przyjęciem, zwłaszcza, że do tej pory akurat to państwo była raczej pomijane w planach podróży amerykańskiej dyplomacji. Wbrew przewidywaniom, wizyta Antonego Blinkena została oceniona raczej surowo. Było to zapewne spowodowane frustracją obserwatorów, wynikającą z dużego poziomu ogólności amerykańskich deklaracji.
Sekretarz Stanu USA podczas swojego przemówienia w Dżakarcie mówił o „wizji”, a nie „strategii” Indo-Pacyfiku, co można rozumieć, że właściwa strategia jest wciąż in statu nascendi. Państwa Azji Południowo-Wschodniej oczekują od Waszyngtonu konkretnej mapy drogowej dla regionu, żeby wiedzieć, czego mogą się spodziewać. Trudno członkom ASEAN traktować amerykańskie zaangażowanie w regionie poważnie, jeżeli jest w głównej mierze oparte na deklaracjach obracających się wokół takich haseł jak „wolność”, „otwartość” i „porządek oparty na zasadach”. Innym dowodem na brak skonkretyzowanej strategii jest kolejne nawiązanie do zapowiedzianych już wcześniej przez Joe Bidena kompleksowych ram gospodarczych regionu Indo-Pacyfiku (Comprehensive Indo-Pacific Economic Framework). W swoim wystąpieniu Antony Blinken wskazał, że nowa inicjatywa będzie miała za zadanie realizację wspólnych celów związanych z wprowadzeniem ułatwień handlowych, wzmocnieniem współpracy z zakresu gospodarki cyfrowej i zaawansowanych technologii, utworzeniem silnych łańcuchów dostaw, dekarbonizacją i produkcją energii z odnawialnych źródeł, rozbudową infrastruktury, a także standaryzacją przepisów pracowniczych. Choć amerykańska wizja rozwoju stosunków z regionem jest imponująca i z pewnością stanowi zaadresowanie potrzeb każdego państwa Azji Południowo-Wschodniej, to wciąż nie przedstawiono planów w jaki sposób wyznaczone cele mają być osiągnięte, ani jak długo może potrwać realizacja tego przedsięwzięcia. Brak szczegółów podsyca tylko poczucie niepewności w ASEAN, czego najlepszym przykładem jest Alexander Arifianto z singapurskiego think-tanku S. Rajaratnam School of International Studies (RSIS), który zastanawia się czy nowa amerykańska inicjatywa gospodarcza, którą określa mianem TPP 2.0, ma jakiekolwiek szanse realizacji, biorąc pod uwagę wycofanie się USA z TPP przy pierwszych sygnałach populistycznej presji wewnątrz kraju.
Oprócz zapowiedzi dotyczących większej interakcji z regionem doszło w Indonezji do zawarcia szeregu porozumień dwustronnych pomiędzy strategicznymi partnerami. Antony Blinken spotkał się zarówno z prezydentem Joko Widodo jak i szefową dyplomacji Retno Marsudi. Podczas rozmów zostały poruszone tematy dotyczące strategicznych wizji dla Indo-Pacyfiku, praw człowieka, walki z pandemią koronawirusa, a także wyzwań związanych ze zmianami klimatycznymi. Na spotkaniu z Marsudi doszło do podpisania umowy w sprawie przedłużenia obowiązywania protokołu ustaleń z zakresu współpracy morskiej do 2026 roku. Dokument reguluje kwestie związane z bezpieczeństwem morskim, morskimi zasobami naturalnymi, zarządzaniem łowiskami, a także bezpieczną nawigacją morską. Stany Zjednoczone i Indonezja zobowiązały się również do wzmocnienia współpracy z zakresu bezpieczeństwa, poprzez powołanie mechanizmu dialogu 2+2 z udziałem przedstawicieli resortów spraw zagranicznych oraz obrony. Mimo tego, że kwestie związane z obszarami morskimi jak i bezpieczeństwem sensu largo mają bardzo duże znaczenie, to trudno doszukiwać się w nich jakiegokolwiek przełomu, tym bardziej jeżeli weźmiemy pod uwagę jak długo nie mieliśmy do czynienia z bezpośrednią interakcją pomiędzy tymi państwami.
Zdaniem niektórych komentatorów z Indonezji, wizyta sekretarza Blinkena mogła spokojnie zostać zastąpiona zwykłą wideorozmową, ponieważ nie podjęto żadnych przełomowych decyzji o strategicznym charakterze, a wygłoszone deklaracje były pozbawione jakichkolwiek konkretów. Z jednej strony bardzo duży poziom ogólności amerykańskich zapowiedzi sprawia, że tego typu argumenty są jak najbardziej zrozumiałe. Z drugiej jednak strony trudno się z nimi całkowicie zgodzić, biorąc pod uwagę liczne sygnały niezadowolenia płynące z regionu pod adresem administracji Donalda Trump’a, która wyraźnie ograniczyła liczbę jak i rangę amerykańskich wizyt dyplomatycznych w Azji Południowo-Wschodniej.
Podsumowując pierwszy rok administracji Joe Bidena należy stwierdzić, że udało się osiągnąć kilka widocznych sukcesów, które skutecznie przyczyniły się do poprawy wizerunku Stanów Zjednoczonych w ASEAN. Do głównych rekomendacji na kolejne lata należy jednak zaliczyć jak najszybsze przedstawienie kompleksowej strategii amerykańskiego zaangażowania ekonomicznego w regionie, które będzie dowodem pełnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w regionie. Dla bardziej efektywnej polityki w regionie Waszyngton powinien porzucić kalkę „czarno-białego” sposobu myślenia o kwestiach ustrojowych i ideologicznych, gdyż region Azji Południowo-Wschodni pod tym kątem nie może być jednoznacznie klasyfikowany.