FocusOSA #189: Relacje Niemcy-Chiny

W dniu 28 kwietnia br. odbyły się niemiecko-chińskie konsultacje rządowe. Było to już szóste tego typu spotkanie pod przewodnictwem kanclerz Angeli Merkel i premiera Li Keqianga, tym razem wyłącznie w formie wideokonferencji. Rozmowy, prowadzone zarówno w formule spotkań premierów, poszczególnych ministrów, jak i sesji plenarnej, przyniosły szereg konkluzji i propozycji rozwijania współpracy, ale i uwypukliły wiele kwestii problematycznych w dwustronnych relacjach. W tym miejscu warto przyjrzeć się międzyrządowym ustaleniom oraz ich możliwym konsekwencjom.

Joanna Ciesielska-Klikowska

 

Konsultacje rządowe to szczególna forma spotkania gabinetów dwóch państw, wprowadzona do niemieckiego systemu politycznego dzięki intensyfikacji relacji z Francją i podpisaniu Traktatu Elizejskiego w 1963 roku. Od tego czasu rząd Republiki Federalnej wykorzystywał ten model współpracy także z innymi swoimi najważniejszymi partnerami na międzynarodowej scenie, m.in. z Rosją, Polską, Włochami, Hiszpanią czy Izraelem (ale nie ze Stanami Zjednoczonymi). Konsultacje pełnią rolę informacyjną i doradczą, a oprócz szefów rządów obu krajów obecni są także wszyscy inni ministrowie. Konsultacje rządowe postrzegane są jako wyraz intensywnej kooperacji i strategicznej bliskości między dwoma państwami.

W kontekście relacji z ChRL warto podkreślić, że spotkania rządów odbywają się regularnie co dwa lata, począwszy od 2011 roku. Dyskusje służą pogłębianiu zróżnicowanej współpracy niemiecko-chińskiej, odbywając się pod hasłem „Wspólnie kształtować innowacje”, co jasno wskazuje główny kierunek kooperacji dwustronnej. Także podczas tegorocznego spotkania rozmawiano przede wszystkim o kwestiach gospodarczych oraz o stanie i perspektywach rozwoju stosunków bilateralnych.

W pierwszej kolejności przeprowadzono rozmowę szefów rządów. Główny punkt ciężkości położony został na sprawie przyjęcia EU-China Comprehensive Agreement on Investment (CAI) i wyzwań z tym związanych, także w kontekście nałożonych w marcu sankcji na Chiny. Kanclerz Merkel i premier Li podkreślali ponadto znaczenie międzynarodowej współpracy w walce z pandemią Covid-19, także w odniesieniu do globalnej podaży szczepionek i uznawania świadectw szczepień ułatwiających podróżowanie. Przywódcy dyskutowali również o klimacie i ochronie środowiska, o kwestiach regionalnych i międzynarodowych, ale także o rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i prawach człowieka. Niemiecka szefowa rządu opowiedziała się za jak najszybszym powrotem do dialogu na temat praworządności, który począwszy od 2000 roku prowadzony był w formule corocznych rozmów dwustronnych między reprezentantami chińskiego i niemieckiego MSZ, przy współudziale resortów sprawiedliwości. W ostatnim czasie ten format współpracy został jednak zawieszony. Odnosząc się do sytuacji w Hongkongu Merkel stwierdziła, że „nie wystarczy, jeśli my oboje rozmawiamy o tych kwestiach”, wskazując, że regularna wymiana zdań na wielu szczeblach jest konieczna.

Bezpośrednio po rozmowie między Merkel a Li, oboje politycy, w obecności ministrów gospodarki, spotkali się z reprezentantami dużych firm z obu krajów. Omówili z przedstawicielami biznesu warunki handlowe i inwestycyjne oraz możliwości współpracy w kluczowych branżach.

Natomiast na posiedzeniu plenarnym ministrowie obu krajów poinformowali o współpracy resortowej we wszystkich płaszczyznach wymiany bilateralnej: od wspólnych projektów gospodarczych, polityki środowiskowo-klimatycznej i współpracy naukowej, współpracy w dziedzinie zdrowia, rozwojowej i bezpieczeństwa żywności, aż po współpracę w dziedzinie transportu i spraw społecznych. W tych obszarach podpisano zresztą siedem międzyministerialnych deklaracji i umów o daleko idącej kooperacji.

Dyskusje na sesji plenarnej dotyczyły całego zakresu stosunków dwustronnych i różnych form współpracy na szczeblu departamentów. Łącznie wzięło w nich udział 25 przedstawicieli poszczególnych resortów. W trakcie konsultacji międzyrządowych sfinalizowano także komunikat ministrów spraw zagranicznych dotyczący stanowiska obu państw m.in. wobec pokojowego rozwiązania konfliktu w Mjanmie, uniknięcia dalszej eskalacji konfliktu w Iranie oraz wzmocnienia multilateralnych form kooperacji w ramach ONZ i WHO.

Analizując tegoroczne spotkanie można pokusić się o stwierdzenie, że jego formuła – jako wideokonferencja – niejako uwypukliła charakter relacji. Na pierwszy rzut oka emanowała normalność, wymieniono dyplomatyczne uprzejmości. Ale wyczuwalne było także duże oddalenie partnerów, nie tylko w sensie geograficznym. Fakt, że po obradach nie udało się zorganizować konferencji prasowej, mówi wiele o stanie relacji. Politycy w Berlinie i Pekinie najwyraźniej niewiele mieli do powiedzenia publicznie.

Rzeczywiście stosunki bilateralne nie są w ostatnich latach łatwe. Z jednej strony Chiny dopuszczają się masowych naruszeń praw człowieka, czego Niemcy nie mogą po prostu zaakceptować. Z perspektywy rządu federalnego pogarszająca się sytuacja związana z nierespektowaniem praw człowieka w ChRL mocno obciąża relacje – w centrum uwagi jest sytuacja w Hongkongu i prześladowania Ujgurów w Xinjiangu. Fakt, że przywódcy Chin nałożyli sankcje na zespół berlińskiego think tanku Merics w marcu br., również zaszkodził stosunkom między oboma krajami.

Z drugiej strony istnieje ogromna siła gospodarcza Chin, której RFN jako kraj eksportujący nie może odrzucić. ChRL była w ubiegłym roku po raz kolejny najważniejszym partnerem handlowym Niemiec z bilansem wymiany na poziomie prawie 212 mld euro. Pandemia nie zaszkodziła współpracy handlowej – w Niemczech popyt na produkty technologiczne wytwarzane w Chinach wciąż rośnie, podobnie jak zapotrzebowanie na niemieckie samochody i maszyny w Państwie Środka. Jednocześnie także kręgi niemieckiego przemysłu coraz częściej podkreślają, że ChRL jest państwem autorytarnym, w którym dialog między władzą a obywatelami jest bardzo trudny. Nawet Grupa Volkswagen, która jest uważana za szczególnie bezkrytyczną wobec komunistycznego rządu, zaczyna dostrzegać niekorzystny klimat w relacjach między Berlinem a Pekinem. Szef chińskiego oddziału VW, Stephan Wöllenstein, mówił podczas ostatnich targów samochodowych w Szanghaju o „lepszych warunkach ramowych w Chinach niż kiedykolwiek wcześniej”. Ale przyznał jednocześnie, że obecnie trzeba sobie radzić z „napięciem” pomiędzy oboma państwami, a Volkswagen będzie starał się „zachować równowagę między różnymi interesami i dwiema stronami”. Była to pierwsza tak szczera, choć wypowiedziana dyplomatycznymi słowami, odpowiedź szefa Grupy VW na pytanie dotyczące stosunku firmy do kwestii łamania praw człowieka.

Czas pandemii uwypuklił problem wzajemnych zależności, które dla strony niemieckiej stają się coraz bardziej niekomfortowe. Rzeczywiście silne skupienie niemieckich producentów samochodów na rynku chińskim zaowocowało znakomitą sprzedażą, ale spowodowało, że Niemcy stały się niejako zakładnikiem własnego sukcesu gospodarczego. Gdy na początku kwietnia br. przewodniczący Xi Jinping zadzwonił do Urzędu Kanclerskiego by zwrócić uwagę Angeli Merkel na kwestię sankcji nałożonych przez UE na Chiny i krytyczne głosy dotyczące współpracy z ChRL na forum całej Unii Europejskiej, zostało to zinterpretowane jako wywieranie nacisku na RFN i wykorzystywanie Berlina jako narzędzia umożliwiającego dowolne kreowanie relacji unijno-chińskich.

Zresztą jeszcze w marcu chińska dyplomacja określiła nałożenie przez Brukselę sankcji w związku z sytuacją w Xinjiangu za „mieszanie się w wewnętrzne sprawy Chin” oraz działanie oparte na „kłamstwie i dezinformacji”, i ze swojej strony także opublikowała „czarną listę” eurodeputowanych i ich rodzin oraz trzech europejskich instytucji.

Ta sytuacja dowodzi, że umowa inwestycyjna między Chinami a UE jest dla władz KPCh istotna, ale chińskie kontrsankcje wobec posłów do Parlamentu Europejskiego pokazują, że Pekin nie traktuje umowy, która musi zostać przyjęta w PE, poważnie. Albo – co gorsze – uważa, że realizacja porozumienia CAI jest możliwa dzięki niemieckiemu lobbingowi, mimo dwustronnie nałożonych sankcji.

Temat umowy CAI jest niezwykle trudny dla strony niemieckiej, która musi określić swoją pozycję w trójkącie między UE, Chinami, ale też Stanami Zjednoczonymi. Niewątpliwie z niemieckiego punktu widzenia trzy kwestie są do rozwiązania. Po pierwsze normalizacja „specjalnych stosunków” między Pekinem a Berlinem, po drugie konsensus w sprawie strategii Brukseli względem Chin i po trzecie wspólne stanowisko transatlantyckie wobec ChRL. Nie będzie to łatwe zadanie do wykonania – będzie wymagało szeregu kompromisów z każdej strony, ale wszystko inne jedynie umocni Chiny jako autokratyczną potęgę. Temat ten jednak będzie już realizowany przez inną ekipę w RFN – po wrześniowych wyborach parlamentarnych Angela Merkel odejdzie z urzędu, a jej następca będzie musiał zmierzyć się z jej politycznym dziedzictwem, także w obszarze relacji z Chinami.