FocusOSA #171: Działania Chin na Bałkanach

Sprzeczności pomiędzy Chińską Republiką Ludową a Stanami Zjednoczonymi w regionie Europy Środkowej i Wschodniej stają się coraz bardziej wyraźne. Głównym polem rywalizacji jest sfera gospodarcza i technologiczna. Tu na szczególną uwagę zasługują kolejne ruchy amerykańskiej dyplomacji w kwestii niweczenia planów inwestycyjnych chińskich firm z tzw. „czarnej listy” Departamentu Handlu USA. Idąc dalej należy postawić pytania: jak USA adaptują się do procesu przejęcia inwestycji, które miały realizować firmy z Chin? Która z branż biznesu zostanie dotknięta konfliktem gospodarczym na linii Pekin-Waszyngton? Czy USA posiadają narzędzia i realne intencje do realizacji tychże inwestycji?

Joanna Beczkowska

Odpowiedź na powyższe pytania należy zacząć do omówienia działań amerykańskich na polu finansowania projektów w państwach trzecich. W grudniu 2019 roku w wyniku połączenia Overseas Private Investment Corporation (OPIC) oraz Development Credit Authority (DCA) rozpoczęła funkcjonowanie Amerykańska Międzynarodowa Korporacja Finansowania Rozwoju (U.S. International Development Finance Corporation – DFC). Jest to amerykański bank rozwoju będący pod kontrolą rządu federalnego, wspierający i zapewniający finansowanie dla projektów w państwach o niskim i średnim dochodzie. Zgodnie ze słowami dyrektora generalnego DFC Adama Boehlera, główną misją instytucji jest udzielanie pomocy finansowej na rzecz zaspokojenia potrzeb energetycznych sojuszników w skali globalnej. Sekretarz ds. Energii USA Dan Brouillette podkreślił, iż w ciągu trzech lat urzędnicy jego resortu odbyli liczne misje międzynarodowe, spotykając się z rządami i przemysłem prywatnym na całym świecie. Po wstępnej analizie, okazało się, iż państwa sojusznicze są zainteresowane importem amerykańskiej cywilnej technologii jądrowej, niemniej napotykają w tej kwestii trudności finansowe, które uniemożliwiają prowadzenie projektów jądrowych na własny koszt. W lipcu 2020 roku, zniesiony został zakaz finansowania kontraktów energetyki jądrowej dla DFC i już dziś możemy mówić o „energetycznej ofensywie” amerykańskiej administracji w regionie Europy Środkowej i Wschodniej.

Plan współfinansowania projektów przez DFC w regionie EŚW rozpoczęto od rozmów z rządami Bułgarii, Polski oraz Rumunii. W znakomitej większości, wobec projektów energetyki jądrowej w wyżej wymienionych państwach wprowadzone są moratoria (Polska – Żarnowiec/Lubiatów; Bułgaria – Belene) lub istniejące już zakłady wymagają gruntownych modernizacji i rozbudowy (Rumunia – Cernavoda). Należy mieć świadomość, iż wybór DFC w kwestii podjęcia współpracy z Warszawą, Sofią i Bukaresztem nie jest dziełem przypadku. To państwa, które intensywnie zabiegały o inwestycje chińskie. Od 2015 roku wiele mówiło się o zaangażowaniu ChRL w polski projekt elektrowni jądrowej. Podczas wizyty Andrzeja Dudy w Szanghaju w 2015 roku, prezydent otwarcie mówił o „nadziejach na większe zaangażowanie chińskiego biznesu w Polsce”. W połowie lipca 2017 roku odnotowano wizytę delegacji pod przewodnictwem Andrzeja Piotrowskiego, ówczesnego wiceministra energii w Shenzhen. Wówczas delegacja odwiedziła siedzibę koncernu China General Nuclear Power (CGN) a także elektrownię Dayawan. Podobna sytuacja ma miejsce w bułgarskim Belene, gdzie tamtejsze ministerstwo energii powiadomiło w grudniu 2019 roku o wyborze pięciu firm zaproszonych do realizacji projektu – wśród nich pojawiło się China National Nuclear Corporation (CNNC). Jednak najbardziej kontrowersyjny – z punktu widzenia chińsko-amerykańskiej rywalizacji w regionie – jest rumuński projekt w Cernavoda.

Przedstawiciele rumuńskiego i amerykańskiego rządu podpisali projekt porozumienia zakładający zaangażowanie USA w budowę reaktorów 3 i 4 w Cernavoda. Umowa ta była możliwa dzięki wypowiedzeniu przez rumuński rząd początkowego porozumienia z CGN. Umowa została podpisana przez Dana Brouilette’a oraz ministra energetyki Rumunii Virgila Popescu w Waszyngtonie. Sprawa rozbudowy elektrowni jądrowej w Cernavoda przez CGN od dawna budziła kontrowersje, przede wszystkim w obszarze prawno-proceduralnym pomiędzy rumuńskim rządem, Unią Europejską a chińskim wykonawcą. W czasie, kiedy urząd premiera sprawował Victor Ponta w 2013 roku podpisano z CGN list intencyjny, który rok później zaowocował wygraniem przez chińską firmę przetargu publicznego. Chińska firma wygrała jako jedyny oferent. Po wyjątkowo długiej zwłoce CGN w zakresie budowy reaktorów 3 i 4 w Cernavoda, w maju 2019 roku nastąpił przełom. Wówczas podpisano wstępną umowę pomiędzy rumuńskim Nuclearelectrica a CGN. Nuclearelectrica w 80% należy do rumuńskiego rządu, natomiast większość z pozostałych 20% jest w rękach funduszu inwestycyjnego Fondul Proprietatea.

Należy pamiętać, że strona chińska wypełniła lukę, którą pozostawiało zachodnie konsorcjum złożone z ArcelorMittal, CEZ, ENEL, GDF Suez, Iberdrola oraz RWE, które wycofało się z inwestycji w 2012 roku. Powodem decyzji było negatywne zaopiniowanie studium wykonalności projektu a także jego opłacalność. Warto wspomnieć, iż przy potencjalnym powodzeniu ustaleń z maja 2019 roku, elektrownia jądrowa nie miała korzystać z chińskich technologii, bowiem – tak jak w przypadku reaktorów 1 i 2 – projekt miał wykorzystywać kanadyjską technologię CANDU 6. Co ciekawe stało to w sprzeczności z chińskim planem gospodarczym Made in China 2025, którego jednym z celów jest eksport chińskiej technologii jądrowej, szczególnie jeśli chodzi o rynki zachodnie. Stanowiło to wówczas pozytywny sygnał, iż chińscy inwestorzy powoli zaczęli zdawać sobie sprawę ze złożoności inwestowania w Europie Środkowej.

Z uwagi na szereg zapytań związanych z chińską inwestycją, również Unia Europejska miała istotny wpływ na proces negocjacyjny. Przede wszystkim chodziło o precyzyjne określenie źródła finansowania projektu, zaufanie do chińskich technologii oraz kwestii wypowiedzenia umowy bez kar finansowych w razie niepowodzenia proceduralnego ze strony rumuńskiej. Dodatkowo, UE uruchomiła komitet ustawodawczy ds. bezpośrednich kontroli inwestycji zagranicznych, stworzony na wzór amerykańskiego Committee on Foreign Investment in the United States (CFIUS). Warto wspomnieć, iż CGN znajdowała się w tym kontekście w identycznym położeniu co firma Huawei, bowiem na obu firmach ciążą zarzuty szpiegostwa oraz oskarżeń o powiązania z chińskim rządem.

Kluczowe w kontekście amerykańskiego zaangażowania w projekt elektrowni jądrowej wydaje się spotkanie prezydenta Klausa Iohannisa z Donaldem Trumpem z września 2019 roku, zdominowane przez kwestię budowy sieci 5G, niemniej obaj prezydenci poruszyli również kwestię rozwoju współpracy w cywilnym przemyśle jądrowym. Jednym z ostatnich działań Vioricy Dancili przed ostatecznym opuszczeniem stanowiska premiera 4 listopada 2019 roku było podpisanie – ku zdumieniu krajowych i zagranicznych obserwatorów – protokołu ustaleń z poprzednim amerykańskim sekretarzem ds. energetyki – Rickiem Perrym w sprawie rozwoju współpracy jądrowej. W opiniach niektórych ekspertów, porozumienie to zostało odebrane jako próba sabotażu umowy zawartej z chińskim CGN. W dodatku, z doniesień medialnych było wiadomo, iż amerykańsko-koreańskie konsorcjum zainteresowane jest modernizacją reaktorów 1 i 2 w Cernavoda. Właściciel obiektu, Nuclearelectrica miała przeznaczyć wówczas na ten cel 1,5 mld EUR. W październiku 2020 roku, ambasador USA w Rumunii, Adrian Zuckerman, we wpisie na Twitterze stwierdził, iż „Rumunia nie musi już obawiać się egzystencjalnego zagrożenia ponieważ rozwiązała umowę z China General Nuclear w sprawie rozbudowy Cernavoda”. Co ważne, obie strony podpisały również porozumienie stanowiące „mapę drogową współpracy w dziedzinie obronności” w perspektywie najbliższej dekady. W ramach niniejszego porozumienia Stany Zjednoczone mają udostępnić wiedzą techniczną, normatywną, bezpieczeństwa konwencjonalnego jak i bezpieczeństwa jądrowego. Szczegóły potencjalnego finansowania rozbudowy i modernizacji elektrowni jądrowej nie zostały podane opinii publicznej, jednak należy zakładać, iż w całym procesie uczestniczyć będą również instytucje finansowe UE. Wiadomo także, iż w proces rozbudowy zaangażowane będzie amerykańskie AECom oraz – tak jak wcześniej zapowiadano – firmy z państw członkowskich NATO: Francji, Kanady oraz Rumunii. Wartość projektu szacuje się na osiem miliardów USD.

Istnieje jednak niebezpieczeństwo, iż ogłoszony przez rumuńskie media sukces w kontekście sfinansowania projektu jądrowego przez Amerykanów może nie dojść do skutku. W porozumieniu zawartym pomiędzy Virgilem Popescu a Kimberly A. Reed, tj. między rumuńskim ministerstwem gospodarki i energii a Export-Import Bank of the United States zawarto porozumienia dotyczące szeroko pojętej energetyki – jądrowej oraz skroplonego gazu ziemnego, a także projektów infrastrukturalnych – drogowych, kolejowych oraz budowy stacji bunkrowych. Jak wspomniano wcześniej, sam projekt rozbudowy i modernizacji elektrowni jądrowej w Cernavoda – przy kilkuletnich i zapewne nieaktualnych już szacunkach rumuńskiego rządu – miał wynosić 8 mld USD. Staje się jasne, iż nawet spożytkowanie całej wartości porozumienia na jeden projekt energii jądrowej nie jest w stanie zaspokoić rumuńskich potrzeb w kwestii finansowania. Protokół ustaleń zakłada również udzielenie pożyczki w momencie zaangażowania amerykańskiej firmy w budowę elektrowni. Wewnętrzne regulacje UE dokładnie precyzują kwestię przetargów publicznych, których Rumunia zobligowana jest przestrzegać. Istnieje zatem niebezpieczeństwo, iż amerykańska firma nie zdoła przedstawić najbardziej korzystnej oferty, blokując tym samym fundusze amerykańskiego EXIM Banku.

Reasumując, porozumienie rumuńsko-amerykańskie z jednej strony stanowi wyraźny sygnał, iż państwa regionu EŚW zdecydowanie bardziej preferują inwestycje płynące ze Stanów Zjednoczonych. Podyktowane jest to przede wszystkim względami wizerunkowymi a także amerykańskimi gwarancjami bezpieczeństwa w ramach sojuszu NATO. Z drugiej strony, USA po raz kolejny narażają się na luźną interpretację postanowień porozumień dwu- lub wielostronnych a ewentualne fiasko inwestycyjne może podważyć pozycję USA w regionie, co będzie mieć również wpływ na wizerunek USA w skali globalnej. Umowy ramowe stosowane przez amerykańską dyplomację powinny zostać w jak najkrótszym czasie zastąpione precyzyjnymi kontraktami określającymi ramy czasowe a także metody wdrożenia projektu. To przyczyni się do priorytetowego potraktowania inwestycji w Cernavoda, przynajmniej z kilku względów. Po pierwsze, Rumunia wciąż pozostaje w orbicie zainteresowań ChRL w związku z podjętymi formatami multilateralnymi Pasa i Szlaku oraz mechanizmu współpracy 17+1, mając na względzie rumuńskie wybrzeże wzdłuż Morza Czarnego. Intencją rumuńskiego rządu jest prężny rozwój portu w Konstancy jako europejskiej bramy dla transportu towarowego pomiędzy Europą a Azją. Po drugie, bardzo ważnym elementem jest rozmieszczenie kluczowych dla NATO baz wojskowych z personelem amerykańskim w Rumunii – w Deveselu oraz bazy lotnictwa wojskowego Mihail Kogalniceanu w pobliżu Konstancy. Należy pamiętać, iż w porcie w Konstancy na Morzu Czarnym, czyli w bliskim sąsiedztwie Cernavoda, ze względu na napiętą sytuację na Półwyspie Krymskim swoją bazę mają wojskowe okręty US Navy. Pomimo iż infrastruktura nie była dotychczas głównym punktem partnerstwa amerykańsko-rumuńskiego, obecnie procedowane porozumienie wskazuje na wyraźne zainteresowanie budową transportowej infrastruktury, w tym do celów wojskowych.