Większość uzgodnionych podczas trójstronnego spotkania kwestii nie jest wiążąca, a odwołuje się jedynie do woli politycznej. W dokumentach nie zostały zawarte również ramy czasowe oraz warunki i sposoby wdrożenia odpowiednich ustaleń. Aby nie zostać posądzonym o uznanie Kosowa, będący pod presją serbskiego społeczeństwa prezydent Vucic podkreślił, iż była to jedynie „wymiana listów intencyjnych” między Serbią a Stanami Zjednoczonymi. Należy w tym miejscu zaznaczyć, iż powyższe stwierdzenie nie jest prawdą, gdyż sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. O ile o samym dokumencie możemy mówić bardziej w kategoriach „listu intencyjnego” niż „umowy”, o problematyczną kwestią pozostają kwestie podpisów przywódców. Liderzy Serbii i Kosowa otrzymali co do zasady te same dokumenty, z wyłączeniem ostatniego punktu: w kopii serbskiej ostatnia kwestia dotyczyła przeniesienia ambasady Serbii, natomiast w kopii kosowskiej ostatnim punktem było wzajemne uznanie Kosowa i Izraela. Wiążący dokument wymagałby kontrasygnaty drugiej strony, której dotyczy porozumienie. Ze struktury dokumentu wynika, iż wszystkie punkty zostały przyjęte jednostronnie (gdyż jedna kopia posiadała wyłącznie jeden podpis lidera). Dodatkowo, prezydent Donald Trump również nie podpisał niniejszych dokumentów, wystosowawszy jedynie „list gratulacyjny” podsumowujący spotkanie trójstronne.
Media w dużej mierze skupiły się na ”specyficznej” reakcji serbskiego prezydenta na informację, iż właśnie podpisał dokument akceptujący wspomniane wyżej przeniesienie serbskiej ambasady w Izraelu. Aleksandar Vucić w opublikowanym na Twitterze materiale wideo wydaje się być wyraźnie zaskoczony, niedowierzając co podpisał. Jednak nie jest to wyjątek. Vucić już wcześniej dał się poznać jako osoba, która niemal aktorskimi gestami komentuje kwestie prowadzenia polityki zagranicznej przez Serbię. Tak było również podczas wysłania przez Chiny personelu medycznego a także niezbędnej aparatury wspomagającej serbskie wysiłki w walce pandemią koronawirusa. Wówczas, prezydent Vucić w ostentacyjnym geście ucałował flagę ChRL. Można założyć, iż niniejsza „scena” odegrana przez serbskiego prezydenta ma na celu wprowadzenie w błąd opinii publicznej a całą sytuację można skategoryzować jako dyplomatyczny zabieg, mający na celu ukrycie prawdziwych intencji prezydenta.
Mniejszym – choć zupełnie niezrozumiale – echem odbiły się pozostałe paragrafy porozumienia serbsko-kosowskiego, mające głębokie implikacje dla stosunków na linii Pekin-Belgrad. W sieci pojawiły się zdjęcia dotyczące konkretnych punktów porozumienia, z których wynika, iż „obie strony wprowadzą zakaz używania w swoich sieciach telekomunikacyjnych sprzętu 5G dostarczanego przez niezaufanych sprzedawców. W przypadku, gdy taka umowa już obowiązuje, obie strony zobowiązują się do jej usunięcia i podjęcia działań mediacyjnych w stosownym czasie”. Choć ponownie w oficjalnym amerykańskim porozumieniu nazwa firmy Huawei nie pojawia się explicite, nie ulega wątpliwości, iż administracja Donalda Trumpa odnosiła się właśnie do chińskiego przedsiębiorstwa.
Jak wcześniej wspomniano, charakter dokumentu wskazuje na raczej luźny związek prawny porozumienia między państwami, natomiast jako kluczowe należy podkreślić intencje amerykańskiej administracji, która najwyraźniej rozpoczęła mozolny proces usunięcia Huawei z serbskiego rynku. Co ciekawe, nieco ponad tydzień po trójstronnym spotkaniu w Waszyngtonie, 11 września 2020 r., prezydent Aleksandar Vucić spotkał się z ambasador ChRL w Serbii – Chen Bo. Serbski przywódca podkreślił, iż Chiny są wiarygodnym partnerem do współpracy w kraju, zwłaszcza na polu telekomunikacji. Cztery dni później, 15 września Huawei ogłosiło otwarcie Centrum innowacji i Rozwoju w Belgradzie z udziałem serbskiej premier Ana Brnabic. Szefowa serbskiego rządu stwierdziła, iż współpraca z Huawei przy implementacji sieci 5G w Serbii nie gwałci treści porozumienia zawartego w Waszyngtonie.
Wydaje się, iż administracja amerykańska zostanie w najbliższym czasie zmuszona do bardziej bezpośrednich ruchów w kwestii wykluczenia obecności chińskiej firmy, bowiem w związku z pandemią koronawirusa, publiczny przetarg na rozbudowę serbskiej sieci 5G został przełożony na pierwszy kwartał 2021 roku. Nie bez znaczenia w tym kontekście jest też zapowiedziana na kwiecień 2021 wizyta przewodniczącego Xi Jinpinga w Serbii. W obliczu niniejszych ustaleń, z dużą dozą pewności możemy stwierdzić, iż Serbia, obok Rumunii (czyt. FocusOSA #161: Działania Chin na Bałkanach) stanie się kolejnym miejscem konfliktu zastępczego (proxy war) pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chińską Republiką Ludową. Z politycznego punktu widzenia, normalizacja stosunków serbsko-kosowskich pod kuratelą USA pozbawia Pekin argumentów politycznych na których kreowane są relacje dwustronne – sprawa Kosowa a kwestia Tajwanu. Pamiętajmy, iż to właśnie po proklamacji niepodległości przez Kosowo w 2008 roku, ChRL już rok później (2009) podjęła zdecydowane kroki w kwestii zbliżenia polityczno-gospodarczego z Serbią.