Plan wizyty zakładał oficjalne rozmowy z najwyższymi przedstawicielami KPCh oraz spotkania z przedsiębiorcami i studentami. W pierwszej kolejności kanclerz prowadziła rozmowy w Pekinie z premierem Li Keqiangiem, a ich głównym tematem była wspomniana współpraca gospodarcza i perspektywy jej rozwoju w obliczu narastającego konfliktu handlowego. W tym kontekście obie strony dążą do współpracy, ale kierują się innymi przesłankami. Dla Chin wielowymiarowa współpraca z Niemcami oznacza, prócz wymiany gospodarczej, budowanie zaufania w Europie – to RFN jest traktowana jako najbardziej wiarygodny partner w Unii Europejskiej, którego opinia liczy się najmocniej w kształtowaniu unijnej polityki zagranicznej. Niemcy natomiast, zwiększając inwestycje w ChRL oraz aktywizując porozumienia gospodarcze, próbują wyjść z potrzasku, w jakim znalazły się ze względu na napastliwą politykę Stanów Zjednoczonych względem Chin, przez którą mają ograniczoną możliwość eksportowania towarów wytwarzanych przez własne firmy za oceanem. Z drugiej strony rynek amerykański pozostaje kluczowy dla Niemiec – pomimo wszystkich zakłóceń w ubiegłym roku do USA trafiły towary z etykietą „Made in Germany” o łącznej wartości 113,5 mld euro (eksport do Chin wyniósł zaś 93,1 mld euro). Jednocześnie Niemcy obawiają się mogącej wkrótce nadejść recesji. Strach przed spowolnieniem gospodarczym pobudza ich wysiłki na rzecz lepszych stosunków handlowych z Chinami. Berlin stara się więc prowadzić politykę kompromisu, łagodząc napięcia między rywalami w celu ograniczenia negatywnych skutków konfliktu handlowego na międzynarodową współpracę, jednocześnie nie rezygnując z intensyfikowania gospodarczych powiązań z oboma państwami. Toteż efektem podróży Merkel do ChRL było podpisanie 11 umów handlowych pomiędzy największymi koncernami z obu państw, bowiem w delegacji udział wzięli również szefowie takich koncernów jak Allianz, BASF, BMW czy Siemens.
Kanclerz Merkel prowadziła także rozmowy z przewodniczącym Xi Jinpingiem. Ich punkt ciężkości stanowiły tematy gospodarcze (m.in. kwestia dostępu do chińskiego rynku dla firm zagranicznych, ewentualna współpraca z koncernem Huawei przy budowie sieci 5G w Niemczech), choć tym razem w kontekście unijnym, ponieważ omawiano stanowisko Niemiec i Unii Europejskiej wobec Chin jako „systemowego konkurenta”. Merkel jeszcze przed wizytą wskazywała, że najlepszym jej efektem byłoby uzyskanie od strony chińskiej konkretnych zobowiązań w odniesieniu do planowanej umowy handlowej między UE a Chinami. Z pewnością temat ten pozostanie leitmotivem dwustronnych kontaktów, bowiem Berlin zasygnalizował, że wykorzysta dobre kontakty z ChRL podczas swojej prezydencji w Radzie UE w drugiej połowie 2020 roku i doprowadzi do wspólnego szczytu UE-Chiny w RFN. W Pekinie niemiecka szefowa rządu już rozpoczęła rozmowy w tej sprawie.
W drugim dniu wizyty kanclerz udała się do Wuhanu, ważnego miasta dla historii niemiecko-chińskiej kooperacji. To Wuhan i Duisburg jako pierwsze miasta z obu państw podpisały umowę o partnerstwie w 1982 roku, której podstawą była współpraca w sektorze hutnictwa żelaza i stali, a obecnie rozpościera się na wiele innych obszarów, także tych poza współpracą przemysłową (zdrowie, edukacja, połączenia kolejowe etc.). To tutaj swoje filie mają m.in. Bosch, Siemens oraz ThyssenKrupp oraz wiele przedsiębiorstw średniego sektora, odpowiadających za wysoki wskaźnik niemieckich inwestycji w ChRL. Dlatego też podczas gospodarskiej wizyty kanclerz Merkel spotkała się z pracownikami niemieckich firm operujących w Państwie Środka i rozmawiała o doświadczeniach przedsiębiorców na chińskim rynku.
Kanclerz wygłosiła ponadto wykład na Środkowochińskim Uniwersytecie Naukowo-Technicznym, podczas którego wskazywała na liczne wyzwania, jakie stoją przed współczesnym światem. Do najistotniejszych zaliczyła walkę ze zmianami klimatycznymi (to według Niemców w ogóle jest temat nr 1 w polityce wewnętrznej i międzynarodowej), wskazując, że „zmiany klimatu są spowodowane przez wszystkich. Dlatego wszyscy powinni się tym zająć. Ochrona klimatu jest więc także obowiązkiem wszystkich”. Merkel podkreślała, że wielkość i siła ekonomiczna ChRL nakazują jej wziąć dużą odpowiedzialność za ochronę środowiska naturalnego, a społeczność międzynarodowa liczy na wyraźne działania ze strony chińskich władz. Merkel odniosła się także do kwestii postępującej globalizacji mówiąc, że niezbędne jest akceptowanie wspólnych zasad gry. Oznajmiła, że globalizacja wymaga wielostronnych działań a nie protekcjonizmu, ponieważ „protekcjonizm szkodzi nam wszystkim” – należy więc realizować politykę uwzględniającą zarówno interesy krajowe, jak i międzynarodowe. Merkel chwaliła także chińskie ambicje na scenie światowej, domagając się jednocześnie przyjmowania coraz większej odpowiedzialności przez Pekin – choćby w ramach ONZ. Doceniła ponadto zaangażowanie w rozwiązywanie problemów społecznych – przede wszystkim walkę z ubóstwem – podkreślając, że ChRL dokonała w ostatnich latach ogromnej transformacji wyciągając miliony obywateli z biedy.
Jednocześnie w jej przemówieniu znalazło się kilka punktów krytyki. Merkel z dezaprobatą wypowiadała się o funkcjonującym w Chinach systemie punktów społecznych (Social Credit System). Argumentowała, że istnieje „suwerenność danych obywatela”, która nie powinna być naruszana przez polityków i służby, a system wprowadzany aktualnie w Państwie Środka wywołuje ogromną etyczną dyskusję w Niemczech i na całym świecie. Pytała: „Czy wszystko, co jest możliwe, jest rzeczywiście pożądane? Gdzie dokładnie znajdują się granice zastosowania technologii? Jak zachowamy godność każdej osoby?”, odnosząc się w ten sposób do kwestii odpowiedzialności za prawa człowieka i zachowania praworządności. Wykład zakończyła zaś apelem o budowanie wspólnoty interesów i przeciwstawienie się izolacjonizmowi: „bardziej niż kiedykolwiek musimy myśleć i działać wielostronnie, a nie jednostronnie, globalnie zamiast narodowo, kosmopolitycznie, a nie izolacjonistycznie – w skrócie: bardziej razem niż osobno.”
Analizując podróż Merkel do Chin należy wskazać na kilka istotnych punktów. Po pierwsze była to już 12 podróż szefowej niemieckiego rządu do Państwa Środka od czasu objęcia przez nią władzy na jesieni 2005 roku – żaden inny współczesny polityk światowy nie przybywał do ChRL tak często jak Merkel właśnie. Jednocześnie mogła to być też jedna z jej ostatnich wizyt, bowiem szefowa rządu ogłosiła już oficjalne odejście z niemieckiej polityki po kolejnych wyborach parlamentarnych, zaplanowanych na jesień 2021 roku. Przez cały okres swojego kanclerstwa niemiecka polityk koncentrowała się na sprawach europejskich, nie rezygnując jednak ze współpracy multilateralnej wychodzącej poza kontynent. To za jej czasów podpisano dokument o niemiecko-chińskim Wszechstronnym Strategicznym Partnerstwie (w 2014 roku) oraz wprowadzono coroczne niemiecko-chińskie konsultacje międzyrządowe (w 2011 roku). Intensyfikacji ulegała też współpraca na polu gospodarczym, kulturowym, edukacyjnym na szczeblu państwowym i regionalnym, przekształcając oba kraje w niezwykle bliskich sobie partnerów. Dlatego dla Merkel, która z integracji europejskiej i współpracy w czasach globalizacji uczyniła temat przewodni swojego kanclerstwa, doprowadzenie do podpisania umowy pomiędzy UE a ChRL stanowiłoby ukoronowanie jej międzynarodowej aktywności. Będzie to jednak ogromne wyzwanie, bowiem czasu do końca kadencji jest coraz mniej, a lista problemów w relacjach dwustronnych się wydłuża.
Po drugie ostatnia podróż była również dla Merkel wizytą najtrudniejszą. Choć tematem przewodnim była współpraca gospodarcza, to w tle dominował wyłącznie jeden wątek – sytuacja w Hongkongu. Opinia publiczna w Niemczech oczekiwała jasnej deklaracji ze strony Merkel w rozmowach z Xi Jinpingiem i Li Keqiangiem. Faktycznie kanclerz poruszyła ten temat, ale czyniąc to jednak w bardzo dyplomatyczny i wyważony sposób. Podczas konferencji prasowej (wzięli w niej udział dziennikarze chińscy oraz wyłącznie kilku akredytowanych publicystów z RFN) Merkel podkreślała, że w rozmowach w cztery oczy szeroko dyskutowała na temat Hongkongu w kontekście praw człowieka i praworządności, oraz że dla Niemiec jest jasne, że obowiązuje zasada „jeden kraj, dwa systemy”, a obywatelom Hongkongu muszą być zagwarantowane prawa i wolności zapisane w brytyjsko-chińskiej umowie z 1984 roku. Mówiła także wyraźnie o konieczności politycznego rozwiązania sporu w oparciu o dialog i wzajemny szacunek. Nie protestowała jednak, gdy premier Li pointował, że sprawa Hongkongu jest wewnętrznym problemem Chin i będzie ona rozwiązana bez względu na międzynarodowe naciski.
Faktycznie więc Merkel rozczarowała oczekiwania Niemców, bowiem nie wygłosiła żadnej jednoznacznej deklaracji ws. sytuacji w specjalnym regionie autonomicznym. Opinia publiczna zarzuciła jej oportunizm i brak odwagi w relacjach z chińskimi przywódcami. Wprawdzie, podobnie jak podczas poprzednich wizyt w Państwie Środka, tak i tym razem Merkel spotkała się z przedstawicielami chińskich dysydentów, ale zrobiła to poza oficjalnym protokołem, by nie budzić zainteresowania mediów. Jej wstrzemięźliwe zachowanie przełożyło się na wydarzenia, które nastąpiły kilka dni później. Dwa dni po powrocie Merkel z ChRL (w poniedziałek 9 września br.) minister spraw zagranicznych RFN Heiko Maas spotkał się w Bundestagu z reprezentantem hongkońskich protestujących Joshua Wongiem, z którym dyskutował o sytuacji w mieście i postulatach manifestujących mieszkańców. Spotkanie było efektem nieustępliwego kursu szefa niemieckiej dyplomacji, który w ostatnich miesiącach wielokrotnie krytykował politykę Pekinu m.in. wobec Ujgurów w Xinjiangu, co zresztą doprowadziło do zawieszenia dwustronnego dialogu w obszarze praw człowieka. Minister odpiera jednak zarzuty o zaognianie sytuacji wskazując, że w Niemczech spotkania z przedstawicielami trzeciego sektora są niejako obowiązkiem polityków. Dlatego 11 września Wong uczestniczył także w konferencji prasowej niemieckiego rządu, kanclerz Merkel się z nim jednak nie spotkała.
Wizyta Wonga w Niemczech i ciepłe przyjęcie przez niemiecką scenę polityczną zostało w ostrych słowach skrytykowane przez chińskie ministerstwo spraw zagranicznych, które pod koniec ubiegłego tygodnia złożyło oficjalny sprzeciw. Jednocześnie w oczach Pekinu sama kanclerz nie straciła doskonałego wizerunku. W niemiecko-chińskiej grze to minister Maas odgrywa bowiem rolę złego, zaś kanclerz Merkel rolę dobrego policjanta.
Po trzecie wreszcie wydaje się, że polityka RFN wobec Chin opiera się na przestarzałym schemacie „zmiany poprzez handel” (Wandel durch Handel) – sytuacje w Xinjiangu i Hongkongu jasno pokazują, że mimo bardzo bliskich kontaktów gospodarczych z ChRL, Niemcy nie mają praktycznie żadnego wpływu na chińską politykę wewnętrzną, a demokratyczne zmiany są fasadowe. Merkel jest lubiana i szanowana w Chinach – dlatego niemiecka opinia publiczna oczekuje od niej przynajmniej takiej odwagi w odniesieniu do przewodniczącego Xi, jaką ta prezentowała względem Władimira Putina po wybuchu kryzysu na Ukrainie. To nieśmiałe podejście do Chin podważa autorytet polityki zagranicznej Niemiec.
Wydaje się jednak, że Niemcy mogą wywrzeć presję na Pekin wyłącznie we współpracy z innymi – najlepiej w ramach Unii Europejskiej. Bez jednoznacznego wsparcia Wspólnoty Niemcy pozostaną wprawdzie gospodarczym gigantem, ale politycznym karłem w relacjach z Chinami.