Pochodząca z Bawarii Bause od 2017 r. jest rzecznikiem praw człowieka i pomocy humanitarnej w Partii Zielonych. Od wielu lat jest zaangażowana w kwestię poszanowania praw człowieka na świecie, w szczególności zaś w prawa Ujgurów w Xinjiangu. Uczestniczyła m.in. w obradach Światowego Kongresu Ujgurów, który ma swoją siedzibę w Monachium. Jesienią ubiegłego roku Bause zainicjowała także debatę parlamentarną na temat internowania ponad miliona Ujgurów w obozach, ich ucisku i wymazywania ich tożsamości kulturowej. Dyskusja w niemieckim Bundestagu była bardzo intensywna, choć jeszcze przed jej rozpoczęciem ambasada chińska zadzwoniła do biura poselskiego Bause w Bundestagu i poprosiła ją o usunięcie tego punktu z porządku dziennego obrad. Po debacie natomiast wysłano notę dyplomatyczną z ambasady chińskiej do Bause i wszystkich posłów, którzy przemawiali w jej trakcie. W utrzymanym w ostrym tonie démarche podkreślano, że „strona chińska jest bardzo niezadowolona” i wyraża swój protest przeciwko „rażącej ingerencji w sprawy wewnętrzne i rażącemu naruszeniu suwerenności Chin” przez niemiecki Bundestag. Cała sprawa miała miejsce na dwa dni przed oficjalną wizytą ministra spraw zagranicznych RFN Heiko Maasa w Pekinie (który jeszcze jako minister sprawiedliwości w poprzednim rządzie Angeli Merkel także angażował się w kwestie praw człowieka w Państwie Środka), a jej załagodzenie wymagało od niego dużej dyplomatycznej zręczności.
Obecnie sytuacja w relacjach bilateralnych też jest napięta. Strona niemiecka niejako tylnym wejściem chciała wprowadzić Bause na listę członków Komisji jadących do ChRL. De facto nie wchodzi ona bowiem w jej skład, a miała na czas wyjazdu zastąpić kolegę z frakcji Zielonych Dietera Janecka. Wprawdzie jest to praktyka stosowana w niemieckim systemie politycznym, jednak w tej konkretnej sytuacji budzi sprzeciw strony chińskiej, która w oficjalnym oświadczeniu przedstawionym w czwartek (8 sierpnia br.) przez rzeczniczkę ambasady podkreśliła, że skład osobowy delegacji ustalany był już w kwietniu, a nazwisko Bause na nim nie figurowało.
Cała sprawa jest pokłosiem rezolucji wystosowanej przez Komisję Praw Człowieka (do której należy Bause), dla której tematem przewodnim prac w 2019 r. jest właśnie sytuacja mniejszości religijnych w Chinach. W ostatnim czasie komisja jasno dało wyraz swojemu sprzeciwowi wobec kroków podejmowanych przez chińskie władze względem mniejszości muzułmańskiej w ChRL, a rzecznik praw człowieka frakcji CDU/CSU Michael Brand mówił wymownie, iż strona niemiecka chce „śmiało zająć się tematem praw człowieka i włożyć palce w ranę”. W związku z takim kursem strona chińska postponowała przyjazd grupy parlamentarzystów do Chin, choć prace nad przygotowaniem tej wizyty trwały od wielu miesięcy, a posłowie mieli udać się na rozmowy zarówno w Pekinie, jak i w Lhasie oraz Urumczi. Prawdopodobnie do tej wizyty w najbliższym czasie w ogóle nie dojdzie.
Odroczenie spotkania spowodowało, że obrońcy praw człowieka chcieli wykorzystać zaplanowaną na ostatni tydzień sierpnia wizytę Komisji ds. Agendy Cyfrowej, i wysłać swojego przedstawiciela do Chin razem z parlamentarzystami działającymi w tej komisji. Choć głównym punktem zainteresowania jej członków podczas wizyty w Pekinie i Szanghaju miała być kwestia rozwoju sztucznej inteligencji i funkcjonujących w Chinach start-up’ów, miano nadzieję, że uda się także poruszyć zagadnienia bardziej drażliwe dla strony chińskiej. Okazuje się jednak, że Berlin przelicytował, bowiem władze ChRL kategorycznie odmówiły przyjęcia delegacji, jeśli jej członkiem będzie posłanka Bause.
Media mówią otwarcie o „kneblowaniu ust niemieckim politykom i opinii publicznej” przez władze ChRL, na co nie powinno być zgody Berlina. Dyplomatycznie obie strony sporu zapewniają, że dwustronne relacje są kluczowe dla obu państw, a nieporozumienia nie powinny kłaść się cieniem na trwających blisko 50 lat stosunkach bilateralnych. Jednocześnie należy założyć, że kolejny krok powinien zostać poczyniony przez Niemców, bowiem to niemiecka opinia publiczna domaga się coraz głośniej podnoszenia zagadnień związanych z przestrzeganiem praw człowieka, ochroną klimatu i zrównoważonego rozwoju w relacjach Berlin-Pekin, a orędownikiem tych spraw jest powracająca do politycznego mainstreamu partia Zielonych. Jej ogromny sukces w szeregu ostatnich wyborów regionalnych w Niemczech (m.in. 17,5% poparcia w wyborach w Bawarii, 20% w Hesji) powoduje, że partia ta jest dziś właściwie drugim najsilniejszym ugrupowaniem w Niemczech i stanowi realną alternatywę dla rządów chadecji i socjaldemokracji. Gdyby udało jej się osiągnąć tak dobry wynik w wyborach parlamentarnych w 2021 r. jak prognozują dzisiejsze sondaże (ok. 20%; w ostatnich wyborach do Bundestagu zyskała 8,9%), to miałaby realne szanse na współrządzenie krajem. Partia ta nie ma obecnie nic wspólnego z dawnym lewicowym radykalizmem i koncentruje się na podejmowaniu pragmatycznych kroków i realizacji wizji Niemiec jako lidera zmian ekologicznych, technologicznych i społecznych w Europie i na świecie. Ich mocne zainteresowanie sprawą łamania praw człowieka w Chinach traktować więc należy także jako element szerokiego zaangażowania w dziedzinach ważnych dla niemieckiej opinii publicznej.
To podejście wymagać będzie więc z pewnością jasnej deklaracji ze strony obecnego rządu, który jak dotąd prowadził politykę „cichej dyplomacji” (nieporuszania w relacjach dwustronnych spraw spornych dla Pekinu by nie szkodzić interesom gospodarczym). Jeśli aktualne kontrowersje nie wpłyną na zmianę tej strategii, można założyć że kolejny rząd – zapewne w zupełnie nowej formule i z nowym kanclerzem – będzie musiał wypracować nowy model politycznego dialogu, uwzględniający nacisk ze strony opinii społecznej na poruszanie tematów ważnych dla obywateli, choć drażliwych na arenie międzynarodowej.